Tytuł: Błąd
Autor: Elle Kennedy
Oryginalny tytuł: The Mistake: An Off-Campus Novel
Przekład: Anna Mackiewicz
Data wydania: 2016
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 375
W czerwcu zachwycałam
się Układem, w sierpniu
przyszedł czas na Błąd!
Elle
Kennedy urzekła mnie swoim stylem pisania, świetnym humorem i
idealnym wyczuciem, jeśli chodzi o opisywanie uczuć i scen
erotycznych. Z góry
zakładałam, że Błąd
okaże się naprawdę dobrą książką i nawet przez myśl mi nie
przeszło, że mogę się rozczarować. Jak się okazuje –
słusznie.
John
Logan jest znany osobom, które Układ (recenzja) mają już za sobą i wiedzą one, że podkochuje się w dziewczynie
najlepszego przyjaciela. Do czasu, aż przypadkiem poznaje Grace
Ivers i dokonuje w swoim życiu kilku ważnych odkryć. Jest to
postać silna, ale też nieco zagubiona, z nieciekawą prognozą na
najbliższą przyszłość. To wciąż ten sam zabawny i zboczony
gość, ale jednocześnie mamy okazję poznać go od tej strony,
której nie zdradził nam Garrett. Widzimy jego powolną zmianę. Zaś
Grace to od początku do końca ta sama Grace. Cicha i nieśmiała,
ale jednocześnie odważna z niej gadułka. Potrafi postawić na
swoim, zwłaszcza od połowy książki. Wraz z rozwojem akcji i
czasem, staje się coraz bardziej pewna siebie. I jest naprawdę
urocza.
„— Co robisz? — pytam szeptem.— Patrzyłaś na mnie tak, jakbyś chciała, bym cię pocałował. — Powieki opadają na jego niebieskie oczy. — I pomyślałem sobie, że właśnie to zrobię”.
Tytułowy
błąd rzeczywiście psuje dobrą relację między tą dwójką – a
wiedząc, czym jest wywołany, miałam ochotę wejść do książki i
nawtykać Loganowi, jakim jest dupkiem.
Gdy on sam się orientuje, jak bardzo (cytując) dał
dupy,
jest już za późno. Pozostaje mu więc pokazać, jak bardzo i
szczerze polubił pannę Ivers.
Kennedy
znów obdarowała nas wspaniałymi postaciami, tymi nowymi, jak i
znanymi z pierwszego tomu. I chociaż potyczki słowne Logana i Grace
nie są tak zabawne, jak Garretaa i Hannah, śmieszą i rozbawiają.
Było mniej hokeja, mniej imprez – ale za to więcej figlowania.
Już pierwsze spotkanie głównych bohaterów obfituje w napięcie
seksualne, wywołując u czytelnika uśmieszek na ustach. A potem
jest tylko goręcej!
„— Ale seks to tylko wisienka na torcie — mówi Logan cicho. — To cała reszta liczy się najbardziej”.
Podobnie
jak w Układzie,
Elle Kennedy wyraziście, ale też delikatnie podchodzi do spraw
między bohaterami. Psuje ich relacje i naprawia po mistrzowsku.
Takimi zabiegami trzyma czytelnika w niecierpliwym oczekiwaniu, co
będzie dalej – a to skutkuje czytaniem do późna w nocy.
Jedyne,
co mnie zastanawia – i zastanawiało w Układzie
– to określanie, że bohaterowie się seksują.
W przypadku historii Garretta i Hannah byłam pewna, że to
określenie wymyślone przez Hannah i przymykałam oko na to
irytujące (bo z lekka żałosne) określenie. Ale drugi raz to samo?
Nie wiem, czy to wymysł autorki, czy tłumaczki – ale mnie
śmieszy. Chyba że ominęła mnie nowinka o nowym czasowniku w
języku polskim. Jednak pomijając ten jeden, maleńki szczegół...
Błąd
to niewątpliwie jedna z lepszych książek, jakie ostatnio czytałam.
Łączy w sobie to, co najbardziej cenię – przyjemny styl pisania,
który porywa czytelnika od pierwszej do ostatniej strony, świetnie
wykreowani bohaterowie, duża dawka humoru (zwłaszcza tego z
podtekstami seksualnymi) i świetne, niegorszące opisy stosunków.
Nic dodać, nic ująć. Elle Kennedy zachwyciła mnie po raz trzeci
(pierwsze dwa razy Układem).
Szkoda tylko, że takie krótkie.
Polecam!
Ocena: 9/10
WYZWANIA:
8 Komentarze
"Błąd" był po prostu genialny i nawet nie potrafiłabym orzec, która z tych dwóch części serii była lepsza. Każda zauroczyła mnie czymś innym i każda była piekielnie dobra.
OdpowiedzUsuńCzasownik seksić się, seksować istnieje na pewno w mowie potocznej, chociaż i tak nikt tak nie mówi. Ale bardziej od tego wyrażenia irytuje mnie zwrot mieć seks, z którym spotkałam się w jakiejś książce. To taka kalka z angielskiego ;/.
W Układzie raziło mnie to okrooopnie, w Błędzie było może ze trzy razy, ale i tak zauważyłam i aż się skrzywiłam. Nie wiem, jakoś seksowanie do mnie nie przemawia. Seks się uprawia i już, po co utrudniać sobie życie takimi śmiesznymi próbami wymyślenia czegoś niby chwytliwego? xd
UsuńPodpisuję się pod Twoją recenzją w zupełności. Świetna powieść!
OdpowiedzUsuńNie byłam przekonana do "Błędu", ale po Twojej recenzji mam ochotę tę książkę przeczytać. Mam nadzieję, że zrobi na mnie tak samo dobre wrażenie jak na Tobie :)
OdpowiedzUsuńOkreślenie "seksują" też mnie ciekawiło i z czasem zaczęło trochę irytować :/ W każdym bądź razie "Błąd" podobał mi się troszeczkę mniej od "Układu", ale i tak świetnie się czytało :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Tak jest. Błąd, mi np. przypadł bardziej do gustu niż Układ, nie było tej ciężkości problemów, bo bohaterowie nie mieli ich aż tak dużo. Humor Elle Kennedy jest na piątkę, nic dodać nic ująć. Co do słowa SEKSUJĄ, wydaje mi się, że to jest tłumaczenie BANG! BANGING! w USA jest to dość popularny zwrot w szczególności w ostatni czasie. Dziękuję za komentarz na moim blogu :) I będę wpadać tutaj częściej :) Pozdrawiam, Ania Review Junkie
OdpowiedzUsuńWiesz, że nie mogę się doczekać lektury... Właśnie dzisiaj ją kupiłam :) Ciekawa jestem, która historia spodoba mi się ostatecznie bardziej.
OdpowiedzUsuńChyba historia Garetta bardziej przypadła mi do gustu. Czekam na trzecią część z Deanem
OdpowiedzUsuń