Ognisty pocałunek | Arktyczny dotyk | Ostatnie tchnienie
Z twórczością Jennifer
Armentrout spotkałam się po raz pierwszy około roku temu — tom
pierwszy serii Lux do tej pory darzę mieszanymi uczuciami. Chociaż
był lekki i przyjemny, coś mi w nim nie grało. Mimo to dałam
autorce drugą szansę. Czy tym razem coś się zmieniło?
Layla jest
pół-demonem i pół-strażnikiem — płyną w niej obie te krwi, a
dziewczyna jest rozrywana między pragnieniem unicestwienia swojej
demonicznej cząstki, a pragnieniem wessania czyjejś duszy. Zdawać
by się mogło, że niemoc w całowaniu chłopaków jest jej
największym problemem, ale wtedy pojawia się on
(czujecie ten dramatyczny wydźwięk?) — Roth, superseksowny demon
wyższej kasty, który na polecenie Szefa (Lucek ma kolejne
przezwisko, które tutaj pasuje idealnie) ma ją chronić.
Jest
trochę typowych elementów charakterystycznych dla młodzieżówek:
seksowny i zabawny demon rzucający tekstami z seksualnym podtekstem,
pierwszy pocałunek, motyw „wybranki” czy zagłada ludzkości. I
najbardziej oczywiste — dobry-niedobry demon.
„W McDonaldzie siedział demon. Miał wielki apetyt na Big Maki”.
Ognisty pocałunek
to lektura idealna, gdy chce się odpocząć, spędzić miło czas,
albo... jedzie się autobusem. Nie wymaga od nas wiele. Styl
Armentrout jest tu — takie odnoszę wrażenie — zupełnie różny
od tego zapamiętanego z Lux. Przyjemny, lekki. Potrafi niesamowicie
wciągnąć, a i historia nie nudzi. Mimo powielania schematu
historii o demonach The Dark Elements
jest świetnie poprowadzone, dodaje coś nowego w tym temacie. Gdybym
miała wystawić osobną ocenę za prowadzenie akcji, bez wahania
dałabym tę maksymalną. Nie ma tu przeciągania tego, co
nieuniknione, nie ma też zbyt wielkiego natłoku wydarzeń. Akcja ma
idealne tempo.
Przez
swój sposób bycia, Roth od początku zawładną moim sercem, ale i
od razu nie przypominał dogłębnie złego bohatera. To nie tak, że
jest dobry — bo nie jest — ale to moja ulubiona postać. Co
ciekawe, Layla mnie nie irytowała, a nawet ją polubiłam. Mimo
przeciwności losu pozostała uśmiechniętą i odważną dziewczyną.
Ale jej beznadziejna miłość do Zayna (albo Kamieniaka, jak lubi
mówić Roth, co przemawia do mnie o wiele bardziej) doprowadzała
mnie do szału.
Podsumowując
Ognisty pocałunek to
naprawdę dobra pozycja, zwłaszcza dla lubujących się w
młodzieżówkach, temacie aniołów i demonów oraz lekkich,
szybkich lektur „na raz”. A komu nie podobało się Lux (albo
średnio podobało, jak mi): warto dać autorce drugą szansę.
9/10
Tytuł: Ognisty pocałunek
Autor: Jennifer L. Armentrout
Oryginalny tytuł: White Hot Kiss
Przekład: Katarzyna A. Dyrek
Data wydania: 2016
Seria: The Dark Elements, t.1
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 495
WYZWANIA:
8 Komentarze
Demony, ogień, pocałunek... Książka godna uwagi, chętnie ją przeczytam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam // ksiazkiwpiekle.blogspot.com
Mam w planach tę książkę, dlatego cieszę się, że tak pozytywnie ją oceniasz.
OdpowiedzUsuńLubię serię Lux, ale do innych książek autorki na razie mnie nie ciągnie. Może kiedyś po nią sięgnę, ale na razie sobie odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńlitery-na-papierze.blogspot.com
Wydaje sie bardzo lekka, zaciekawiła mnie ;)
OdpowiedzUsuńNiedawno czytałam i nie zachwyciłam się nią jakoś bardzo, ale miło wspominam. Faktycznie, nie wymaga od nas nie wiadomo jakiego skupienia i uwagi - ot, lekka lektura do poczytania :)
OdpowiedzUsuńLubię takie książki, jednak o tej pozycji wcześniej nie słyszałam. Po twojej recenzji chyba poświęcę jej chwilę i poszukam w bibliotece. c:
OdpowiedzUsuńTa książka kompletnie mnie oczarowała. Była wspaniała. Bardzo polubiłam głównych bohaterów. <3 Z niecierpliwością czekam aż pojawi się trzecia część. :D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej lektury! :)
OdpowiedzUsuń