About Me

header ads

SKAM — recenzja trzech sezonów serialu


Przez ostatnie dwa tygodnie oszalałam na punkcie SKAM, norweskiego serialu dla młodzieży. Serialu okrzykniętego fenomenem, którym w rzeczywistości jest. Fenomen SKAM obiegł już chyba cały świat i było wiadomo, że prędzej czy później dojdzie i do mnie. Zapraszam więc do recenzji, która trochę odbiega od typowych ram. 


Czym właściwie jest SKAM?

SKAM, czyli po norwesku wstyd, to serial, który z początku miał jedynie podnieść oglądalność stacji NRK. Opowiada o prawdziwych problemach nastolatków, bo właśnie do nich jest kierowany. Pokazuje prawdziwe życie, życie ludzi zagubionych, niepewnych i wciąż poszukujących własnego miejsca. 


Co takiego jest w SKAM, że wszyscy tak go uwielbiają?

Być może to fakt, że serial jest norweski. Czytanie polskich napisów przy akompaniamencie języka norweskiego jest ciekawym doświadczeniem. A może przez to, że opowiada o problemach tak nam, nastolatkom, bliskim? Tematy poruszane w SKAM są realne i aktualne. A z bohaterami można się utożsamiać. A może to kwestia wszechobecnych imprez, seksu, alkoholu... Tego, co właściwie mało kto zna idealnie i na co dzień. Albo to kwestia długości — odcinki mają około 20-30 minut, a każdy sezon 10/11 odcinków, dzięki czemu można obejrzeć całe trzy sezony w trzy dni! Co ciekawe, w Norwegii jeden odcinek pojawia się fragmentami przez cały tydzień (jeśli Eva widzi się z Jonasem o 13:28, to odcinek pojawia się właśnie o tej porze), a bohaterowie żyją w Internecie — tweetują, piszą posty na FB, publikują zdjęcia na Instagramie. 


SEZON PIERWSZY


Sezon pierwszy jest jednocześnie wprowadzeniem w świat bohaterów i historią Evy. Jest piękną i mądrą dziewczyną, ma kochającego chłopaka Jonasa i dobrego przyjaciela Isaka. A jednak coś jest nie tak. Eva mimo obecności chłopaków jest samotna, bo oprócz nich nie ma przyjaciół — wiemy jednak, że coś wydarzyło się w przeszłości i doprowadziło do takiego stanu rzeczy. 

Mimo tego, że w życiu Evy jest względnie OK, coś znów szwankuje. Jonas zaczyna coś przed nią ukrywać. Poznaje też Noorę, z którą ma nadzieję się bliżej poznać, oraz Vilde, Chris i Sanę — cała piątka dość szybko tworzy własną grupkę. Imprezowe życie, w jakie zaczyna wchodzić Eva, przynosi jej więcej kłopotów, ale jednocześnie mnóstwo dobrej zabawy. 

Z początku miałam mieszane uczucia co do Evy — z jednej strony było mi jej szkoda, bo dobrze wiem, jak to jest czuć się samotną wśród tylu ludzi, ale z drugiej drażniła mnie jej bierna postawa na początku i ślepa miłość do Jonasa. Jonasa, który jest dla mnie postacią nad wyraz irytującą. Później jednak pokochałam Evę — widzę w niej część siebie. 


SEZON DRUGI


Sezon drugi, moim zdaniem najlepszy, skupia się na historii Noory i Williama. I chociaż twórczy sięgnęli po najbardziej oklepany schemat — ułożona dziewczyna z określonymi wartościami i pokrzywdzony przez los chłopak, który właściwie jest dupkiem — tego motywu zwyczajnie nie da się nie lubić. Można go przeklinać i mieć dość, ale samo śledzenie historii takiej miłości sprawia przyjemność, wywołuje emocje, nawet wtedy, gdy wydaje nam się, że znamy zakończenie. 

Z czasem, gdy Noora w końcu przyznaje się do uczucia do Williama, wszystko komplikuje się w dość zaskakujący, ale i brutalny sposób. Jednocześnie w tym sezonie możemy dalej śledzić losy Evy (która przeszła wielką przemianę i roztaczała w tym sezonie aurę szczęścia, śmiechu i dobrej zabawy), Vildy, Sany i Chris. 

Everyone you meet is fighting a battle you know nothing about. Be kind. Always. — Noora

Mimo oklepanego schematu, uwielbiam takie historie jak ta o Noorze i Williamie. W ciągu ostatnich dwóch tygodni obejrzałam ten sezon cztery razy! Noora już od pierwszej sceny w pierwszym sezonie stała się moją ulubioną bohaterką. Podobnie jak z Evą, widzę w niej część siebie, a tą drugą chciałabym być. Jest zabawna, ale ma też cele i wartości, których się trzyma. I tego jej zazdroszczę. Noora właściwie wie, kim jest i chociaż jej świat wywraca się do góry nogami i jeszcze bardziej, staje na nogi i próbuje walczyć o to, co jej. 



SEZON TRZECI


Sezon trzeci porusza temat homoseksualizmu i poszukiwania samego siebie. Skupia się na Isaku. Isak, który przez większość czasu próbuje przekonać siebie i wszystkich innych, że jest normalny i lubi dziewczyny, poznaje Evena, który jest źródłem zarówno szczęścia jak i problemów. 

I chociaż jestem tolerancyjna i kibicowałam Isakowi i Evenowi, ten sezon uważam za najnudniejszy. W historii chłopaków brakowało mi czegoś, co w jakiś sposób napędziłoby akcję. A jeszcze bardziej mam żal o ograniczenie roli dziewczyn z pierwszych sezonów i chłopaków z Penetrators. Cieszę się, że Noora pojawiała się nawet często, podobnie jak Sana, ale postać Evy przewinęła się przez całe dziesięć odcinków chyba tylko dwa razy. Całość skupiła się na Isaku, przez co brakowało mi... dynamiki. Akcji. Było za to nudno i ponuro. Odbierało mi to przyjemność z oglądania. 

W dodatku nie polubiłam postaci Evena. Całym sobą krzyczał: znielub mnie, znielub! Sam jego widok na ekranie jakoś mnie zniechęcał. Nie mogłam słuchać tego, co mówi. Współczułam Isakowi miłości do niego, bo uważam, że Isak jest zbyt uroczy dla kogoś takiego, jak Even. A gdy zachowywał się jak dupek, miałam ochotę przestać oglądać — co zrobiłam po szóstym odcinku. Evan zniechęcał mnie do tego stopnia, że resztę historii poznałam pobieżnie i obejrzałam tylko zakończenie. I właściwie dobrze mi z tym. Natomiast Jonas zaskoczył mnie bardzo pozytywnie swoją postawą i zyskał u mnie wielki plus. Jeśli twórcy w kolejnym sezonie wciąż będą go tak kreować, być może na dobre polubię tę postać. 



SKAM jest obrazem, który łączy prawdziwe życie nastolatków z marzeniami i wyobrażeniami. Jest jednocześnie do bólu realny, jak i nieco podkoloryzowany. Historie są prawdziwe, a jednak trochę nie. Postaci są trochę nami, a trochę nie. Fikcja dopełnia rzeczywistość. Sprawia, że współczujemy bohaterom, cieszymy się razem z nimi, płaczemy i śmiejemy. Chcielibyśmy być na ich miejscu. 

Myślę, że to wielki atut serialu. Fenomen SKAM rzeczywiście jest fenomenalny i jak najbardziej uzasadniony. Stałam się jego fanką już po drugim obejrzanym odcinku. Przepadłam, zarwałam trzy nocki. I kilka innych, gdy oglądałam go ponownie. I tak jak wszyscy, nie mogę się doczekać kolejnego, czwartego sezonu. Mam swoje typy, o kim bym go chciała — Sana lub Chris P. 

Są wśród was fani SKAM? Piszcie, który sezon przypadł wam najbardziej do gustu i co ogólnie sądzicie o serialu. ;) 

Na zakończenie linkuję mój ulubiony fragment ze wszystkich sezonów:



Prześlij komentarz

9 Komentarze

  1. Ja jeszcze nie oglądałam, ale ostatnio czytałam właśnie dobre opinie, więc może się skuszę. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham kocham kocham! Zgadzam się w 100%, że Noora jest najlepszą postacią, a sezon drugi był najciekawszy. Ze zniecierpliwieniem czekam na 4 sezon, strasznie wciągnął mnie ten serial. Również mam nadzieję, że będzie o Sanie (ona wymiata! :D) albo o Chrisie z Penetrators (nie wiem dlaczego, ale strasznie intryguje mnie jego postać). U mnie na blogu też szykuje się podobny post :)
    Buziaki kochana!
    BOOKBLOG

    OdpowiedzUsuń
  3. O serialu dowiedziałam się niedawno,ale właśnie skończyłam oglądać piaty sezon Wikingów. Jak na razie mam dość seriali historycznych więc chętnie obejrzę SKAM.
    Pozdrawiam serdecznie :)
    http://thebooksandclouds.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę ten serial dosłownie wszędzie, ludzie naprawdę oszaleli na jego punkcie :D od dłuższego czasu prawie w ogóle nie oglądam seriali, więc raczej wątpię czy kiedyś wezmę się za ten ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiłam to samo, a potem z ciekawości obejrzałam dwa odcinki i przepadłam. ;)

      Usuń
  5. zgadzam się w 100 procentach! sezon drugi jest cudowny a moment kiedy Noora spiewa, także jest moim ulubionym. także chciałabym sezon o Chrisie P, bo jest bardzo ciekawą postacią. Mimo tego, że w serialu nie był chyba dłużej niż minutę, zapamiętuje się go. Tak samo Sana. Bardzo inteligenta i religijna, jednak nie wiemy prawie nic na temat jej postaci. Myslę też, że fenomen polega także na tym, że tutaj nic nie jest udawane. Dialogi wyglądają tak, jak 3/4 nastolatków i nic nie jest wyidealizowane. Pozdrawiam, fanatastyczny post :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I większość odpowiedzi to takie prawdziwe "okay", "okay?", "okay!". XD To najczęściej występujące słowo we wszystkich sezonach. :')

      Usuń
  6. Myśle że pomimo tego że Even nie przypadł ci do gustu, powinnaś obejżeć cały ten sezon. Spróbować spojrzeć na to z jego perspektywy i zwrócić uwage na szczegóły.

    OdpowiedzUsuń
  7. O Boże.. kocham ten 2 sezon! szkoda, że William odszedł z serialu i już go nie zobaczymy :(

    OdpowiedzUsuń