Inne zasady lata to chyba jedyna
książka w mojej skromnej biblioteczce, której zdobycie kosztowało
mnie najwięcej. I nie mówię tu o cenie, a o jej dostępności.
Pragnęłam ją przeczytać od roku, gdy przeczytałam recenzję
Eweliny. Utrudnieniem było znalezienie jej w jakiejkolwiek
księgarni, które graniczyło z cudem. Udało się dopiero na
fejsbukowej grupie do wymiany książek.
Dawno nie zaznaczyłam takiej liczby
cytatów w jednej książce. Dawno nie czytałam czegoś tak prosto,
ale dobitnie napisanego. Czegoś, co za pomocą prostych słów
trafiłoby prosto w moje serce. Dawno nie czytałam o takiej
skomplikowanej i nie zawsze pięknej przyjaźni, ale jakże silnej.
Ari (właściwie Arystoteles) jest
samotnym, dorastającym chłopcem, który nie wie, kim jest ani kim
chce być. Dante to niesamowity mądrala nienawidzący butów. I
straszna beksa. Gdy jednak oboje przypadkiem się poznają, ich życia
zmieniają się – jednocześnie mocno, jak i wcale.
Inne zasady lata to przede
wszystkim historia o niesamowitej przyjaźni. I o miłości
homoseksualnej, ale nie to gra tu pierwsze skrzypce. Przoduje tu więź
między Arim i Dantem. I poszukiwanie własnego siebie.
Przez resztę dnia się uśmiechałem. Czasami jedyne, co musisz zrobić, to powiedzieć ludziom prawdę. I tak ci nie uwierzą.
Z początku irytowałam się zbyt
prostymi zdaniami, przez które brakowało mi płynności. Okazuje
się, że to kwestia przyzwyczajenia, albo zwyczajnej akceptacji. W
momencie, gdy zaakceptowałam ten prosty sposób przekazu, książka
nabrała dla mnie mocy i osobliwego piękna. I odnalazłam w niej
mnóstwo słów, które trafiły prosto w moje serce.
Darzę Ariego wielką sympatią. Jest
zagubiony w otoczeniu, w życiu. Nie wie, co ze sobą zrobić. Trochę
jak ja. Natomiast Dante to taki typ bohatera, który z początku mnie
zafascynował, ale z czasem sprawiał, że miałam go serdecznie
dość. Szczególnie wariowałam, gdy płakał. Dante to straszna
beksa – i za to go znielubiłam. Na swoją obronę mam to, że Ari
też nie lubił, gdy Dante beczał.
Kolejna tajemnica wszechświata: czasami ból był jak burza, która przychodzi znienacka. Najpiękniejszy letni poranek może zakończyć się ulewą.
Inne zasady lata to piękna
opowieść o poszukiwaniu siebie, o akceptacji, o wielkiej przyjaźni.
I o miłości – nie zawsze pięknej, nie zawsze „normalnej”. Chciałabym napisać o tym coś więcej. Coś, co sprawiłoby, że i wy pragnęlibyście poznać historię Ariego. Ale nie potrafię. To nie jest książka na raz. Trzeba się nad nią pochylić z uwagą. I przede wszystkim poczuć jej przekaz. Myślę, że Inne zasady lata zasługują, by o nich mówić. I
strasznie jestem zła, że znalezienie egzemplarza jest momentami
niemożliwe.
9/10
Inne zasady lata | Aristotle and Dante discover the secrets of universe
Benjamin Alire Saenz
tł. Agnieszka Skowron
wyd. Wydawnictwo Rodzinne, 2013
340 stron
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu 2,1Olimpiada czytelnicza
6 Komentarze
Moje głupie ja karze mi dodać milion serduszek <3 <3 <3 <3 <3... Ale napiszę coś od siebie :D Po pierwsze, cieszę się, że po nią sięgnęłaś. Po drugie, cieszę się, że sięgnęłaś po nią z mojego polecenia. Po trzecie, że udało Ci się ją dorwać (z tego co pamiętam ja kupiłam ją za 13 zł u kogoś na fejsbuku). Po czwarte... dobra, to już nudne. Super, że Ci się spodobała i mimo początkowych oporów urzekła Cię. Nie wiem, co w tej historii takiego jest... ale mimo tego prostego języka jest strasznie barwna. Nie wiem jak autor to zrobił, naprawdę. Chętnie do niej powrócę za parę lat, jak już będę za stara na takie książki. Chociaż tylko po to, aby sie przekonać, czy nadal jestem Arim :)
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę! <3 Ja tym razem (na całe szczęście!) zaznaczałam sobie ulubione cytaty, więc czuję, że będę co jakiś czas wracać do wybranych fragmentów. :D
UsuńUwielbiam tę książkę, choć jej polska okładka trochę mnie odstraszała - kupiłam więc angielskie wydanie i polecam je, gdyż jest równie piękne jak treść. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zapraszam na mój kanał na YT
Nie znoszę tej okładki (marzę o tym, aby wydano ją w oryginalnej oprawie), ale treść jest świetna :) Styl autorka niby prosty, ale idealnie pasuje do tej książki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Do tej pory nawet nie wiedziałam, jak wygląda ta oryginalna. W polskiej od początku zgrzytała mi czcionka tytułu, ale ogólnie jest okay. Ale oryginalna rzeczywiście wygląda lepiej, bardziej oddaje treść. Za to polski tytuł jest lepszy, oryginalny jest zbyt dłuuuugi. Coś za coś, haha. :D
UsuńChyba czytałam o tej książce właśnie u Eweliny. Nie przywiązałam do niej wielkiej wagi, teraz jednak widzę, że wiele tracę. Może uda mi się zdobyć tę książkę na jakiejś grupie, bądź stronie sprzedażowej.
OdpowiedzUsuńPS. Uwielbiam książki, i są skarbnicą cytatów.
Pozdrawiam.