Tytuł: Wielki Gatsby
Autor: F. Scott Fitzgerald
Oryginalny tytuł: The Great Gatsby
Seria: Perły literatury
Przekład: Kazimierz Cap
Data wydania: 2013
Wydawnictwo: Bellona
Liczba stron: 190
Jedna z
najważniejszych powieści XX wieku, jedna z pozycji na Setce BBC,
klasyk literatury... ale obyło się bez wielkiego „wow”. A
naprawdę na przeogromne „wow” liczyłam. Byłam nastawiona na coś
dobrego i troszkę się rozczarowałam. Ale w sumie czego mogłam się
spodziewać po tak starej powieści?
Nick,
główny bohater, jest właściwie bohaterem pobocznym – jakkolwiek
dziwnie to brzmi. Wszystko kręci się wokół Gatsby'ego. Na tamte
standardy powieść musiała zrobić wielkie wrażenie, opisywała
coś, o czym na co dzień nie było słychać. Zdrady, przekręty.
Ale na mnie, na osobie współczesnej, wywarła wrażenie jedynie
kiepskiej obyczajówki.
Chociaż
autor skupiał się głównie na przedstawieniu Gatsby'ego,
praktycznie nie znamy tej postaci. Co kilkanaście stron Nick
opowiadał nam o kolejnej rzeczy, jakiej się o nim dowiedział, ale
nawet to nie pozwalało nam poznać go wystarczająco. Na innych
bohaterach Fitzgerald nie skupił się w ogóle. O Daisy wiemy tyle,
że żałuje, że nie jest bardziej głupia i naiwna. O Tomie, że
jest zaborczy wobec żony. O Jordan, że jest manipulantką –
takie odniosłam wrażenie. A Nick? Nick, główny bohater, jest w
tym wszystkim zaledwie imieniem – jak i wszyscy inni – i
narratorem.
„Tak oto nieprzerwanie dążymy naprzód – pod prąd, który nieubłaganie spycha nas z powrotem i każe dryfować w przeszłość”.
Dialogów
było mało, ale tutaj się z tego cieszyłam. Dlaczego? Często
brzmiały jak typowe „Jaka dziś pogoda?” a w odpowiedzi „Lubię
placki”. Jedna osoba pytała o coś, a ktoś odpowiadał o czymś
zupełnie innym. Były wyrwane z kontekstu, jakby Fitzgerald chciał
zapchać luki między jedną opowieścią Nicka a drugą.
Czytało
mi się naprawdę źle – nienawidzę obyczajówek. O ile narrację
jakoś mogłam znieść, o tyle dialogi wyprowadzały mnie z
równowagi, podobnie jak irytujące zachowanie Daisy. Zadziwiające
było to, że w tamtych czasach kobiety w kółko były pijane i na
nikim nie robiło to wrażenia. Było to widać zwłaszcza podczas
częstych przyjęć u Gatsby'ego, którym autor poświęcił wiele
czasu. Dopiero pod koniec byłam zaciekawiona, bo wydarzyło się coś
strasznego. Coś, co w małym
stopniu (w porównaniu do reszty powieści) mnie zaciekawiło.
Końcówka skłania do refleksji.
Mimo
wszystko nie żałuję, że przeczytałam. Zawsze to jakieś
doświadczenie, nowa wiedza, którą może będę mogła kiedyś
wykorzystać. Czuję, że za kilkanaście dni zupełnie zapomnę, o
czym była ta książka; nie utrzyma się w mojej pamięci – ale
zawsze będę mogła przynajmniej powiedzieć, że ją przeczytałam.
Ocena: 4/10
Książka przeczytana w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki.
WYZWANIA:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu – 1,8 cm
Ponownie zapraszam na mojego nowego, książkowego instagrama > @recenzjekoneko
2 Komentarze
To jedna z nielicznych negatywnych recenzji, co sprawia, że jeszcze bardziej chcę sięgnąć po tę lekturę, aby przekonać się, jakie wrażenie wywrze na mnie.
OdpowiedzUsuńtamiKnistki_Provo Andrea Richman Here
OdpowiedzUsuńhandsosicount