About Me

header ads

Prokurator, Paulina Świst


Ostatnio coraz częściej i z coraz większą przyjemnością sięgam po rodzimych autorów. Czasem jest to bardzo dobry wybór, czasem nie. Na Prokuratora skusiłam się dzięki reklamie, która jak to często bywa, była nieco wyolbrzymiona. Bo nastawiłam się na genialny thriller, ale... właściwie wypadł słabo.
Kinga jest trzydziestoletnią adwokat, którą świeżo zdradził mąż, a do tego musi prowadzić sprawę swojego przyrodniego brata, Szarego. Poznaje w klubie Łukasza, z którym idzie do łóżka, a niedługo potem okazuje się, że jest on prokuratorem, z którym będzie się musiała zmierzyć na sali sądowej. Ups? No, nie tak bardzo. Oboje niesamowicie się nawzajem pożądają i wcale nie przejmują się etykietą pracy.

Napis na okładce dumnie głosi „Ostry seks, ostry język, ostra akcja”. Cóż... Sprawdziło się tylko jedno – bo zarówno Kinga jak i Łukasz przeklinają przy każdej możliwej okazji. Co wcale nie jest fajne, bo jest aż nazbyt przesadzone, przez co wydaje się być sztuczne. Ostry seks? Chyba pomyliłam książki. Bo chociaż był i to dość częsty, to zwykle opisany w dwóch, trzech akapitach, w niesamowitym skrócie, który nijak nie mógł oddawać jego „ostrości”. Ale ostra akcja? To dopiero niedopowiedzenie. Działo się, tak, i to całkiem sporo, jak na tak małą ilość stron, ale wszystko było raczej przewidywalne.

Niesamowicie drażniło mnie zachowanie bohaterów. Kinga ma trzydzieści lat, a zachowuje się niczym osiemnastolatka. „Powiedziałeś mi coś niemiłego – nienawidzę cię!” albo „Lubię cię, ale się do tego nie przyznam, zamiast tego będę się zachowywała jak rozwydrzona księżniczka” to jedne z wielu interpretacji jej zachowań. A Łukasz? Nie chcąc przyznać samemu sobie, że polubił Kingę, pieprzył ją, by pokazać, jaki to on jest brutalny.

Jeszcze bardziej drażniło mnie branie pseudonimu Szary w cudzysłowie. Tym bardziej, że na Bartka mówili Barti i to bez cudzysłowu. Albo nie pisać wcale (opcja najlepsza), albo trzymać się tego zapisu, żeby było jednolicie.

Przyznam szczerze, że po książce ochrzczonej „gorącym debiutem” oczekiwałam czegoś więcej. Czegoś, co naprawdę mnie zaciekawi fabularnie, a przy tym będzie przyjemne w czytaniu. I chociaż przeczytanie zajęło mi jeden wieczór, męczyła mnie naiwna i stylizowana na „buntowniczą” narracja. Przekleństwa po kilka na jednej stronie były niesamowicie irytujące. Liczyłam raczej na coś w stylu serii z Chyłką Mroza (dobra, nie oszukujmy się, mistrza nic nie pobije), a dostałam... Nawet nie wiem co. Rozczarowanie. Wielkie rozczarowanie.

Nie, to nie była najgorsza książka. Czytałam gorsze i to od autorów z wyrobioną renomą, którzy zawsze serwowali mi najlepszą rozrywkę. Pomysł miał potencjał, ale został on źle wykorzystany. Gdyby zabrać z Prokuratora około 70% przekleństw, dodać więcej tej ostrości podczas aktów, rozłożyć akcję tak, by nie było to na zasadzie „nic się nie dzieje, a teraz dzieje się wszystko” i przede wszystkim zrobić z bohaterów normalnych ludzi, a nie księżniczki obrażające się o byle co, to może wyszłaby z tego dobra książka.

Podsumowując, nie jest dobrze, ale fatalnie też nie. Niewykorzystany potencjał – tak bym najlepiej określiła ten debiut. Jeżeli nie macie nic przeciwko głupim bohaterom, śmiało, czytajcie. Jeśli jednak nie lubicie takich – Prokurator nie jest dla was. 

4/10

Prokurator 
Paulina Świst
wyd. Muza
320 stron
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Olimpiada czytelnicza
Czytam, bo polskie

Prześlij komentarz

8 Komentarze

  1. Chyba nie chcę sięgać po tę książkę, szczególnie po tym co napisałaś. Wystarczą mi historię o prawnikach spod pióra pana Mroza. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu nawet nie ma co porównywać. :D O prawnikach powinien pisać Mróz i tylko Mróz. ;)

      Usuń
  2. Już gdzieś czytałam negatywną recenzję tej książki. Dlatego nie ciągnie mnie do niej :) Przynajmniej nie stracę na nią swojego czasu :)

    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo poważnie myślałam o poznaniu tej historii, jednak po Twojej recenzji odpuszczam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam o tej książce i chyba dobrze, bo nie mam ochoty po nią sięgać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W takim razie to zdecydowanie nie jest książka dla mnie. Już widzę te moje nerwy nad głównymi bohaterami, nie nie, podziękuję. Szkoda, że autorka nie wykorzystała swojego potencjału i nie stworzyła czegoś lepszego. Może następnym razem będzie lepiej.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nową recenzję,
    www.bookmoorning.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak przeczytałyśmy z koleżanką opis tej książki, to zastanawiałyśmy się, czy przypadkiem Mróz znowu nie bawi się w pisanie pod pseudonimem, ale to chyba byłaby przesada, nawet jak na niego. Jestem zdziwiona, że "Prokuratora" wydaje Muza, bo okładka jest mocno stylizowana na te z serii o Chyłce, którą wydaje Filia czy tam Czwarta strona.
    Co do samej książki, to nie mam zamiaru jej czytać. Jak na mój gust wydaje się być mocno przesadzona, więc będę trzymać się od niej z daleka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Mroza można się doszukiwać ukrytych romansów (w końcu i tak się pojawiają, prędzej czy później), ale zdolny do AŻ TAKICH by nie był, haha. Rzeczywiście, okładka podobna. Dlatego też liczyłam na coś w jego stylu, ale cóż... Nope.

      Usuń