Autor: David Levithan
Tytuł: Każdego dnia
Oryginalny tytuł: Every
Day
Data wydania:
2015
Przekład: Donata Olejnik
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 264
„KAŻDEGO DNIA W INNYM
CIELE I W INNYM ŻYCIU
KAŻDEGO DNIA ZAKOCHANY W
TEJ SAMEJ DZIEWCZYNIE”
Gdy pierwszy raz
usłyszałam o twórczości pana Levithana, była to rozmowa na temat
jego powieści napisanej we współpracy z Johnem Greenem (panem,
którego twórczości wręcz nie cierpię i która mnie odpycha).
Dość nieciekawa rozmowa. Pomyślałam wtedy: nie ma po co zaczepiać
Każdego dnia, pewnie będzie równie beznadziejna. Nic bardziej
mylnego. I chociaż Will Grayson, Will Grayson nie jest książką,
którą przeczytałam, ani książką, za którą mam ochotę się
zabrać, jestem pewna, że to właśnie wkład Davida Levithana
sprawia, że jednak to dobra książka.
Ale przechodząc już do
właściwej recenzji... Książka była w pewnym sensie
przewidywalna, ale nie rozczarowała mnie. Styl pana Levithana okazał
się znacznie lepszy, niż mi mówiono, a fabuła lepsza, niż
spodziewałam się po opisie (to właśnie było to, co mnie
zachęciło do czytania).
„Jednego się dotąd nauczyłem: każdy człowiek chce, żeby wszystko grało. Nie marzymy o niczym fantastycznym cudownym, ani wyjątkowym. Z radością godzimy się na to, że wszystko gra, bo tyle nam w zupełności wystarcza”.
Główny bohater ma na
imię dość kreatywnie – A. Po prostu A. Po głębszym
zastanowieniu to ma sens – w końcu codziennie budzi się w innym
ciele, raz jest Paulem, raz Chrisem, a jeszcze innym Judie. To nieco
przerażające – nie wyobrażam sobie, abym miała codziennie być
kimś innym i nie mieć tej stałości, własnego miejsca na świecie.
Ale pewnego dnia A budzi
się w ciele Justina i łamie te niespisane zasady, jakie sam ustalił
– angażuje się. Będąc Justinem spędza dzień z Rihannon i daje
jej nadzieję na to, że Justin potrafi być dobry – w
rzeczywistości jest dupkiem i egoistą, ale z nieznanych dla mnie
przyczyn, był moją ulubioną postacią w całej książce. W
przeciwieństwie do głównego bohatera, który strasznie mnie
irytował i w przeciwieństwie do Rihannon, która była jeszcze
bardziej irytująca. Co dziwniejsze, miałam wrażenie, że postaci,
jakie przewijały się w tej książce przez zaledwie 24 godziny
akcji, były bardziej wyraziste i lepiej wykreowane niż ta trójka
najważniejszych. Może dlatego, że A wciąż jest kimś innym, a na
Rihannon patrzymy za każdym razem z nieco innej perspektywy.
„Zmuszanie złej osoby, by zachowywała się dobrze, to wyczerpujące zadanie. Nietrudno zrozumieć, dlaczego o wiele łatwiej jej zachowywać się źle”.
Ale może więcej o
fabule. Gdy już nasz A poznał R., rozpoczęło się coś w stylu:
po trupach do celu, ale trzymając się zasad (ewentualnie je
naginając). Więc pewnego wieczoru, w ciele jednego z chłopców,
jedzie na imprezę, aby spędzić czas z Rihannon, która jeszcze nie
wie o niczym. To przełomowe wydarzenie w książce – A zostaje
poniekąd zdemaskowany i ma nadzieję, że na świecie jest więcej
takich jak on.
Końcówka była
przewidywalna – logicznie na to patrząc – ale nieco mnie
zaskoczyła, a raczej zaskoczył mnie A, który dokonał pewnego
wyboru. Czytało mi się naprawdę przyjemnie i bardzo szybko –
przeczytałam ją w zaledwie jeden dzień, w dodatku relacjonując
wszystko koleżance w SMSach, przy czym nieźle się bawiłam.
„Czy przez to, kim jestem, różnię się od innych ludzi? Owszem, morderstwo uszłoby mi na sucho, jednak przecież w każdym człowieku tkwi zło. Chodzi o to, że dokonujemy wyboru. Każdego dnia decydujemy, że nikogo nie skrzywdzimy. Nie jestem inny pod tym względem”.
Myślę, że jeśli ktoś
tak jak ja usłyszał, że książki nie warto czytać, bo jest
beznadziejna, to mimo wszystko powinien chociaż spróbować ją
przeczytać. Nie jest wybitna, ale zła też nie – jest dobra.
Posiada wiele trafnych cytatów, które dają do myślenia. A przede
wszystkim ma taką fabułę, o jakiej jeszcze nikt nie pomyślał. No i owszem, jest o miłości nastolatków, ale jaka książka dla młodzieży nie jest?
Ocena: 7/10
KLUCZNIK: 3. Przeczytana w 1 dzień
Przepraszam za ewentualne literówki, ale recenzja skończona przed kilkunastoma minutami i sprawdzona jedynie pobieżnie.
5 Komentarze
Chętnie przeczytam, chociaż pewnie nie prędko. Mam w tej chwili wiele ''ważniejszych'' tytułów w planach. Poza tym czytałam ostatnio "Nigdy i na zawsze" i podobnej tematyce i bardzo mnie rozczarowała. Więc zanim przeczytam ten tytuł będę musiała trochę "ochłonąć" ... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) Przy gorącej herbacie
Właśnie do mnie przyszła i mam nadzieję, ze niedługo się za nią wezmę. Troszkę się obawiam, lecz myślę, że przypadnie mi do gustu. Nie rozumiem o co chodzi z tymi klucznikami :( to coś w rodzaju wyzwań tak?
OdpowiedzUsuńBuziaki!
www.filigranoowa.blogspot.com
Ostatnio spotkałam się z kilkoma niezbyt dobrymi opiniami o tej książce i moje chęci na przeczytanie bardzo spadły. Jeszcze się zastanowię, czy po nią sięgnąć ;)
OdpowiedzUsuńAleja Czytelnika
Może byc ciekawe ;D
OdpowiedzUsuńKiedyś przeczytam ;D
Pozdrawiam
http://coraciemnosci.blogspot.com/
Sama nie wiem - z jednej strony ten pomysł nie do końca mnie przekonuje swoją ideą skakania z ciała do ciała, ale z drugiej strony jest on wyjątkowy i może się okazać interesujący. Wciąż się waham.
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl