About Me

header ads

Styczniowe minirecenzje z Instagrama


Tak się jakoś złożyło w 2017 roku, że biorę udział w ciekawych wyzwaniach czytelniczych, które (nie)stety wymagają recenzji lub choćby 10-zdaniowej opinii. Co więc zrobić, by czynnie brać udział, a nie musieć wkładać mnóstwo pracy w pełną recenzję na bloga? Wymyśliłam więc, że takimi krótkimi opiniami będę się dzieliła na Instagramie. I pomysł od razu wprowadziłam w życie. 

Potrafię być w życiu zarówno bardzo poukładana, jak i być bałaganiarą. Blogosfera jest dla mnie tym pierwszym — na blogach uwielbiam mieć porządek, wszystko wypisane, podlinkowane, a do tego żeby wyglądało schludnie i przejrzyście. Powstała więc nowa seria, a raczej przerobienie pisanych wcześniej minirecenzji na serię — instagramowe minirecenzje. Co miesiąc, dnia 30. lub 31. będzie się pojawiał taki post jak dziś, w którym znajdą się wszystkie minirecenzje z IG z danego miesiąca. Będzie mi to przy okazji pomagało przy liczeniu punktacji do jednego z wyzwań. 

OK, chyba skończyłam gadać, więc przejdźmy do recenzji. ;)



Bonda Katarzyna, Pochłaniacz

Mojego spotkania z twórczością Katarzyny Bondy nie da się nazwać udanym. „Królowa polskiego kryminału” to określenie nazbyt przesadzone i nieadekwatne do treści książki. Miałam naprawdę wielkie nadzieje na dobrą powieść, a akcja w Trójmieście niesamowicie mnie ciekawiła. Ale rozczarowanie okazało się ogromne. Do czytania podchodziłam kilka razy i zawsze z tym samym skutkiem: kończyło się odłożeniem książki na półkę. Po pięćdziesięciu stronach się poddałam i nie mam zamiaru czytać dalej. Bo zwyczajnie nie dam rady.
Zbyt długie zdania, z których większość jest niepotrzebna, zbyt mocno stylizowany styl na bardziej ambitny, jakby autorka chciała pokazać, że umie pisać trudne rzeczy. Bardzo nieprzyjemnie się to czyta.
Męczyłam się okropnie, a akcja zupełnie mnie nie zaciekawiła. To, co ledwo dałam radę przeczytać, ciągnęło się i było zwyczajnie nudne. Szkoda, bo prolog zapowiadał coś dobrego. Pochłaniacz to książka, którą długo będę wspominać jako nieprzyjemną lekturę. A po Bondę raczej drugi raz nie sięgnę, bo obawiam się, że dostanę powtórkę z rozrywki.
Żałuję, że tak się stało. Całe szczęście, że zanim się wzięłam za Pochłaniacza, przeczytałam kilka innych polskich książek, bo gdyby nie to, Bonda skutecznie by mnie zniechęciła do współczesnych polskich autorów.



Mróz Remigiusz, Behawiorysta


Behawiorysta to moim skromnym zdaniem najlepsza książka autora. Podniósł tym poprzeczkę bardzo wysoko. Niesamowicie podoba mi się wątek behawioryzmu. Wiedziałam, że istnieje coś takiego, ale nie znałam nazwy. Z tej pozycji można wynieść wiele nowej wiedzy. I przy okazji odkryć mroczną stronę siebie. Ludzie w tej książce musieli dokonywać trudnych moralnie wyborów (skoro na pewno ktoś zginie, to lepiej żeby zginęła pierwsza osoba, czy druga?). Jestem pod wrażeniem całej pozycji. Mrozowi udało się stworzyć naprawdę mroczną powieść, pełną pułapek na czytelnika. Podczas czytania sama się zastanawiałam, jakiego ja bym dokonała wyboru. I było to naprawdę trudne.
Remigiusz Mróz ma coś takiego w swoim stylu, że gdyby ktoś dał mi fragment w ciemno do odgadnięcia, od razu bym rozpoznała. Jego styl jest charakterystyczny i bardzo przyjemny w odbiorze. Krótko, zwięźle i na temat, bez zbędnego rozpisywania się nad nieważnymi kwestiami. Natomiast nie da się w przypadku autora narzekać na brak akcji. W jego książkach nieustannie coś się dzieje i napędza całą fabułę! Niemalże 500 stron Behawiorysty pochłonęłam w jeden dzień, nie mogąc się oderwać. Jedynie część „Presto, Vito” z lekka mnie rozczarowała, ale bez zbędnych spojlerów. ;)
Podsumowując, jestem pod wrażeniem tej pozycji i gorąco polecam każdemu! Ale pamiętajcie, że po Behawioryście poprzednie książki autora mogą wam się wydać nieco bledsze. ;)



Mróz Remigiusz, Ekspozycja


Komisarz Forst pojawia się na Giewoncie, gdzie na krzyżu wiszą zwłoki nagiego mężczyzny. I nie ma żadnych śladów. Wieść o morderstwie szybko się rozprzestrzenia i do akcji wkracza dziennikarka Olga Szrebska. Forst skradł moje serce niekonwencjonalnymi metodami, a przede wszystkim swoim zboczonym podejściem do kobiet - jego dwuznaczne komentarze niesamowicie mnie bawiły i wciąż było mi ich mało. Szrebska również spodobała mi się jako postać, więc w kwestii bohaterów u Mroza jak zwykle wszystko w jak najlepszym porządku.
W Ekspozycji nie ma co narzekać na brak akcji. To powieść sensacyjna, więc ciągle coś się dzieje - i bardzo dobrze, bo bez tego mogłoby być kiepsko. Szukanie zabójcy, który nie zostawił po sobie śladów i jednocześnie ukrywanie się przed organami ścigania to nie lada wyzwanie. Zwłaszcza, gdy każdy krok tej dwójki doprowadza do coraz większego syfu.
Pod względem językowym książka mi odpowiada - po lekturze dość sporej ilości książek Mroza mogę powiedzieć, że potrafi on pisać znacznie lepiej, jednak nie zmienia to faktu, że Ekspozycja jest napisana na poziomie. Niestety, zabrakło mi czegoś, co zwyczajnie wbiłoby mnie w fotel (no, w moim przypadku w kanapę). Było kilka momentów, gdzie zwyczajnie się nudziłam, średnio zaciekawiona tym, co akurat się działo. Chwilę później autor wynagradzał mi to mocnym zwrotem akcji, ale to wciąż nie zmienia stanu rzeczy. Chwilami nie mogłam się też zdecydować, czy aby tej akcji nie było aż za wiele.
Podsumowując, Ekspozycja to dobra powieść sensacyjna z niesamowitym głównym bohaterem, której brakuje bliżej nieokreślonej rzeczy, bym mogła wykrzyknąć: wow!. Gdyby nie dwa ostatnie zdania, raczej nie sięgnęłabym po kontynuację, ale się skusiłam, bo naprawdę chcę wiedzieć co dalej. Może gdybym swoją przygodę z Mrozem zaczynała właśnie Ekspozycją, wydałaby mi się lepsza, ale wiem, że Mróz potrafi stworzyć takie książki, przy których Ekspozycja blednie.  


[Wyzwanie: #czytambopolskie, #wypożyczoneOlimpiada czytelnicza]
Czytaliście którąś z tych książek? Macie podobne czy odmienne zdania? Podzielcie się opiniami! :)

A kto jeszcze mnie nie obserwuje, może to zmienić teraz. ;) Wystarczy kliknąć poniżej, aby przenieść się na mój instagramowy profil. 



Prześlij komentarz

6 Komentarze

  1. Bonda rzeczywiście się dłużyła, ale mnie osobiście "Ekspozycja" wkurzyła i rozczarowała XD W każdym razie ja ani po tą panią, ani po Mroza nie planuje sięgać i tyle.
    Ale fakt, Bonda i królowa kryminału? Jakoś mi się to nie klei.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszyscy gadają o Mrozie, a ja nie czytałam żadnej jego książki. ANI. JEDNEJ. Nie czuję jednak żadnej ciekawości, mimo iż książki poniekąd wpasowują się w moje czytelnicze zainteresowania. Wynika to może z faktu, że pan Remigiusz niemal wyskakuje mi z lodówki, a ilość pisanych przez niego powieści na rok jest zatrważająco duża!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, średnio cztery powieści rocznie to wysoki wynik, ale dla fanów świetna sprawa. ;) Sięgnij po niego, warto, a jak się nie spodoba, to przynajmniej wyrobisz własną opinię. No i hej, Noora na profilowym?! #LoveSkam <3

      Usuń
  3. Widzę, że Bonda ostatnio zawodzi coraz więcej ludzi, ale i tak po nią sięgnę, tylko jeszcze nie wiem, na co się zdecydować ;D.
    Ekspozycja mnie, delikatnie mówiąc, zawiodła. Byłam pewna, że to kryminał, a to bardziej sensacja i połączenie Indiany Jonesa i Bonda. Nie przepadam za takimi książkami ;D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się nie spodziewałam, że seria z Frostem to sensacja, też bardziej liczyłam na thriller, ale to było z początku miłe zaskoczenie. ;)

      Usuń
  4. O "Pochłaniaczu" mam podobne zdanie, wynudziła mnie ta książka strasznie."Ekspozycja" to pierwsza powieść Mroza jaką czytałam i na pewno nie ostatnia.

    Świetne zdjęcia

    OdpowiedzUsuń