Ostatnio coraz częściej i z coraz
większą przyjemnością sięgam po rodzimych autorów. Czasem jest
to bardzo dobry wybór, czasem nie. Na Prokuratora
skusiłam się dzięki reklamie, która jak to często bywa, była
nieco wyolbrzymiona. Bo nastawiłam się na genialny thriller, ale...
właściwie wypadł słabo.
Kinga
jest trzydziestoletnią adwokat, którą świeżo zdradził mąż, a
do tego musi prowadzić sprawę swojego przyrodniego brata, Szarego.
Poznaje w klubie Łukasza, z którym idzie do łóżka, a niedługo
potem okazuje się, że jest on prokuratorem, z którym będzie się
musiała zmierzyć na sali sądowej. Ups? No, nie tak bardzo. Oboje
niesamowicie się nawzajem pożądają i wcale nie przejmują się
etykietą pracy.
Napis
na okładce dumnie głosi „Ostry seks, ostry język, ostra akcja”.
Cóż... Sprawdziło się tylko jedno – bo zarówno Kinga jak i
Łukasz przeklinają przy każdej możliwej okazji. Co wcale nie jest
fajne, bo jest aż nazbyt przesadzone, przez co wydaje się być
sztuczne. Ostry seks? Chyba pomyliłam książki. Bo chociaż był i
to dość częsty, to zwykle opisany w dwóch, trzech akapitach, w
niesamowitym skrócie, który nijak nie mógł oddawać jego
„ostrości”. Ale ostra akcja? To dopiero niedopowiedzenie. Działo
się, tak, i to całkiem sporo, jak na tak małą ilość stron, ale
wszystko było raczej przewidywalne.
Niesamowicie
drażniło mnie zachowanie bohaterów. Kinga ma trzydzieści lat, a
zachowuje się niczym osiemnastolatka. „Powiedziałeś mi coś
niemiłego – nienawidzę cię!” albo „Lubię cię, ale się do
tego nie przyznam, zamiast tego będę się zachowywała jak
rozwydrzona księżniczka” to jedne z wielu interpretacji jej
zachowań. A Łukasz? Nie chcąc przyznać samemu sobie, że polubił
Kingę, pieprzył ją, by pokazać, jaki to on jest brutalny.
Jeszcze
bardziej drażniło mnie branie pseudonimu Szary w cudzysłowie. Tym
bardziej, że na Bartka mówili Barti i to bez cudzysłowu. Albo nie
pisać wcale (opcja najlepsza), albo trzymać się tego zapisu, żeby
było jednolicie.
Przyznam
szczerze, że po książce ochrzczonej „gorącym debiutem”
oczekiwałam czegoś więcej. Czegoś, co naprawdę mnie zaciekawi
fabularnie, a przy tym będzie przyjemne w czytaniu. I chociaż
przeczytanie zajęło mi jeden wieczór, męczyła mnie naiwna i
stylizowana na „buntowniczą” narracja. Przekleństwa po kilka na
jednej stronie były niesamowicie irytujące. Liczyłam raczej na coś
w stylu serii z Chyłką Mroza (dobra, nie oszukujmy się, mistrza
nic nie pobije), a dostałam... Nawet nie wiem co. Rozczarowanie.
Wielkie rozczarowanie.
Nie,
to nie była najgorsza książka. Czytałam gorsze i to od autorów z
wyrobioną renomą, którzy zawsze serwowali mi najlepszą rozrywkę.
Pomysł miał potencjał, ale został on źle wykorzystany. Gdyby
zabrać z Prokuratora
około 70% przekleństw, dodać więcej tej ostrości podczas aktów,
rozłożyć akcję tak, by nie było to na zasadzie „nic się nie
dzieje, a teraz dzieje się wszystko” i przede wszystkim zrobić z
bohaterów normalnych ludzi, a nie księżniczki obrażające się o
byle co, to może wyszłaby z tego dobra książka.
Podsumowując,
nie jest dobrze, ale fatalnie też nie. Niewykorzystany potencjał –
tak bym najlepiej określiła ten debiut. Jeżeli nie macie nic
przeciwko głupim bohaterom, śmiało, czytajcie. Jeśli jednak nie
lubicie takich – Prokurator
nie jest dla was.
4/10
Prokurator
Paulina Świst
wyd. Muza
320 stron
Przeczytam tyle, ile mam wzrostuOlimpiada czytelnicza
Czytam, bo polskie
8 Komentarze
Chyba nie chcę sięgać po tę książkę, szczególnie po tym co napisałaś. Wystarczą mi historię o prawnikach spod pióra pana Mroza. :)
OdpowiedzUsuńTu nawet nie ma co porównywać. :D O prawnikach powinien pisać Mróz i tylko Mróz. ;)
UsuńJuż gdzieś czytałam negatywną recenzję tej książki. Dlatego nie ciągnie mnie do niej :) Przynajmniej nie stracę na nią swojego czasu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :*
Bardzo poważnie myślałam o poznaniu tej historii, jednak po Twojej recenzji odpuszczam.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce i chyba dobrze, bo nie mam ochoty po nią sięgać :)
OdpowiedzUsuńW takim razie to zdecydowanie nie jest książka dla mnie. Już widzę te moje nerwy nad głównymi bohaterami, nie nie, podziękuję. Szkoda, że autorka nie wykorzystała swojego potencjału i nie stworzyła czegoś lepszego. Może następnym razem będzie lepiej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie na nową recenzję,
www.bookmoorning.blogspot.com
Jak przeczytałyśmy z koleżanką opis tej książki, to zastanawiałyśmy się, czy przypadkiem Mróz znowu nie bawi się w pisanie pod pseudonimem, ale to chyba byłaby przesada, nawet jak na niego. Jestem zdziwiona, że "Prokuratora" wydaje Muza, bo okładka jest mocno stylizowana na te z serii o Chyłce, którą wydaje Filia czy tam Czwarta strona.
OdpowiedzUsuńCo do samej książki, to nie mam zamiaru jej czytać. Jak na mój gust wydaje się być mocno przesadzona, więc będę trzymać się od niej z daleka.
U Mroza można się doszukiwać ukrytych romansów (w końcu i tak się pojawiają, prędzej czy później), ale zdolny do AŻ TAKICH by nie był, haha. Rzeczywiście, okładka podobna. Dlatego też liczyłam na coś w jego stylu, ale cóż... Nope.
Usuń