Pamiętam,
że jako dziecko lubiłam fantastyczne historie, w końcu kto nie
czytał w szkole podstawowej Harry'ego? Jednak z czasem moja
fascynacja fantastyką osłabła, a po książki z tego gatunku
sięgałam rzadziej. Od niedawna jednak, w dużej mierze przez
młodszego brata, z przyjemnością wybieram powieści fantasy. Odkąd
posiadam bookstagrama, jestem na bieżąco z nowościami oraz
„modnymi” książkami, które nagle wszyscy czytają w tym samym
czasie. I tak poznałam Szóstkę wron.
Natłok
pozytywnych recenzji i mnóstwo zdjęć z okładką Szóstki
wron dopadły mnie w grudniu,
więc jako mikołajkowy prezent dla samej siebie, kupiłam własny
egzemplarz. Tym bardziej, że nakład powoli się kończył i bałam
się, że dla mnie nie wystarczy. Czy ten zakup był dobry? Ba! Był
jednym z najlepszych zakupów książkowych w moim życiu!
Książka
co prawda postała na półce aż do świąt, bo w tamtym czasie
targałam ze sobą do szkoły Małe życie,
ale zabrałam ją na wyjazd wraz z Behawiorystą.
I o ile Mroza przeczytałam, o tyle z Szóstką wron
wróciłam do domu. A także z wielką chorobą, która rozłożyła
mnie na dwa tygodnie. I tym sposobem, przyszpilona do łóżka,
sięgnęłam w końcu po moją Szóstkę.
I była to pierwsza przeczytana w nowym roku książka.
Chociaż
początek wprowadza nas w świat wykreowany przez Leight Bardugo,
miałam mnóstwo pytań, bo wielu rzeczy nie rozumiałam. Kim są
właściwie ci griszowie? O co z nimi chodzi? Czym się różnią ich
moce? Nagle zaczęłam się obawiać, że do czytania Szóstki
wron jest potrzebna znajomość
Trylogii Grisza. Na całe szczęście, nie jest. Poznajemy Kaza,
który dostaje propozycję i rozpoczyna szukanie drużyny do
najniebezpieczniejszej misji świata. Włamania
do Lodowego Dworu.
I
niektórych mogło to nudzić. Poznajemy kolejnych pięciu bohaterów,
całkiem do siebie różnych, których werbuje Kaz. Chaos wywołany
sześcioma narracjami też mógł być problemem, jednak nie da mnie
– lubię, gdy jest więcej bohaterów, pod warunkiem, że są
dobrze wykreowani. I właśnie takich dostałam. Więc przebrnięcie
przez pierwsze rozdziały nie sprawiło mi kłopotu, bo niemal od
początku polubiłam całą szóstkę. I
byłam ciekawa, co każde z nich wniesie do misji.
Gdy
tylko dopływają do Fjerdy – dopiero wtedy zaczyna się prawdziwa
zabawa. I dla nich, i dla czytelników. Zwroty akcji, cienie
przeszłości, trudne wybory. I o ile z początku poznaliśmy zwykłą
szóstkę młodych ludzi, o tyle im dalej, tym więcej dowiadujemy
się o ich przeszłości.
Historia
Kaza złamała mi serce. I od początku do samego końca pozostał
moim ulubionym bohaterem. Widziałam w nim cechy, które sama
chciałabym mieć – upór, determinacja i przede wszystkim zmysł
planowania. Ale oprócz tego, miał pełno wad – i to sprawia, że
jest bardziej wartościowym i realnym bohaterem. Podobnie z
pozostałymi. Popełniają błędy, albo cierpią za złe decyzje z
przeszłości.
Szóstka wron
to opowieść o ketterdamskiej mafii (haha), o sile przetrwania,
determinacji, o pragnieniu pieniędzy, wolności, a także miłości.
Pełna akcji, niespodziewanych zwrotów. A także emocji – tych
dobrych i złych. Odkrywanie tego, co ukrywają bohaterowie, było
najlepszą zabawą. A także obserwowanie ich poczynań w Lodowym
Dworze.
O
ile w pierwszym tomie poznajemy głównie bohaterów i cały świat
przedstawiony, o tyle cała druga część pozwala nam odkryć
Ketterdam – miasto z różnych względów ważne, ale też
znienawidzone przez naszą szóstkę. I chociaż jest mi ciężko
wybrać ulubioną część, stawiam jednak na drugą. Rozwijają się
w niej wątki, którym kibicowałam od początku. Z rozwinięcia
dwóch jestem niesamowicie zadowolona, chociaż zwieńczenie jednego
było bardzo subtelne, jednak domyślne.
Szóstka
wron
i Królestwo
Kanciarzy
dostarczyły mi mnóstwa rozrywki. Dzięki nim znów i na dłużej
wróciłam do świata fantasy. Czytanie ich było przyjemnością. Ze
względu na niesamowitych bohaterów, a także przez wzgląd na styl
autorki. Leight Bardugo ma przyjemny styl pisania, bardzo plastyczny.
Jak nie lubię zbyt długich opisów, to te od Bardugo mogę czytać
i czytać. Niektóre sytuacje czy odzywki (głównie Jespera)
sprawiały, że wybuchałam śmiechem.
Na
pochwałę również zasługuje Wydawnictwo MAG, które zadbało o
piękną oprawę. Czarne i czerwone boki stron idealnie się razem
komponują, a twarda oprawa jest tu strzałem w dziesiątkę – bo i
pięknie wygląda, i czytać wygodniej.
Ta
duologia na długo pozostanie w moich sercu i z przyjemnością będę
do niej wracać. Polecam z całego serca. A jeśli zatrzymaliście
się gdzieś na początku, zachęcam do dania tym książkom drugiej
szansy, bo naprawdę warto. :)
10/10
dla obu części, a co
Szóstka wron | Six of crows (t.1)
Leight Bardugo
tł. M. Strzelec, W. Szypuła
wyd. MAG
500 stron
Królestwo Kanciarzy | Crooked Kingdom (t.2)
tł. Wojciech Szypuła
590 stron
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu 4,1 (t.1) i 4,4 (t.2)Olimpiada czytelnicza
13 Komentarze
Kobieto!! Ty nie wiesz, co teraz ze mną zrobiłaś! Na tę serię mam mega ochotę już od jakiegoś czasu, ale teraz to aż się trzęsę przed tym laptopem :) koniecznie muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/
Czytaj koniecznie! Naprawdę warto!
UsuńO proszę, a ja się zastanawiałam nad jej kupnem dziś, ale w końcu zrezygnowałam, bo jednak chciałabym zacząć od Trylogii Grisza. Ale na pewno przeczytam!
OdpowiedzUsuńWiadomo, jak zaczniesz od Trylogii Grisza to wiele rzeczy będzie dla Ciebie łatwiejszych do ogarnięcia już od samego początku. Więc to chyba dobry wybór. Ale jakby co - nie jest konieczny. :D
UsuńSłyszałam, że książki są dobre, ale ja niestety nie gustuję w takich tematykach :)
OdpowiedzUsuńMi się udało ostatnio przeczytać "Królestwo kanciarzy" i byłam zachwycona. Oba tomy trzymają wysoki poziom, a historia Kaza i reszty porywa od pierwszej strony. <3 Mam nadzieję, że w przyszłości autorka znowu odkryje losy niezawodnych złodziei z Szóstki wron. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. :)
niezapomniany-czas-czyli-o-ksiazkach.blogspot.com
Mnie zakończenie usatysfakcjonowało, ale z drugiej strony żałuję, że to już koniec historii szóstki. Z chęcią bym przeczytała coś jeszcze z uniwersum. Na razie przymierzam się na Trylogię Grisza, ale mam nadzieję, że autorka już szykuje coś kolejnego. :D
UsuńNawet nie wiesz jak cieszy mnie Twoja opinia. Oba tomy dzielnie stoją na mojej półce, a kupiłam je bo były tak ładnie wydane (nie komentuj :P )
OdpowiedzUsuńI mam nadzieję, że zabiorę się za nie przed emeryturą, też chcę by złamały mi serce :) I też chcę dać 10!
PS. Gdzie róż i stary szablon, hej... Żartuję, teraz też jest pięknie :)
PS. 2 Tylko Disqusa brak :)
Nie dziwi mnie to, bo są na serio świetnie wydane! ♥
UsuńJest malinowa róż! Trochę ciemniejsza niż ostatnio, ale jest! :P
A nad Disqusem się zastanawiam, ale nie wiem, czy nie będę żałować utraconych komentarzy. :(
Ja póki co przeczytałam tyko pierwszą część trylogii Grisza tej autorki. Bardzo mi się spodobała i myślę, że fajnie byłoby poznać kolejną część. A potem ewentualnie sięgnąć po "Szóstkę wron" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Caroline Livre
Właśnie u mnie jest podobnie: trzymam tę Szóstkę wron i trzymam na półce, ale jakoś nie mam kiedy sięgnąć. A najwyraźniej to karygodny błąd z mojej strony. :/
OdpowiedzUsuńObserwuję!
NaD okładkę ‹dawne LimoBooks :)
Już od dłuższego czasu zastanawiam się, czy nie sięgnąć po książki z tej serii, jednak pewna osoba zaspojlerowała mi większość wydarzeń i nie wiem, czy czytanie tego ma teraz najmniejszy sens. Uwielbiam Twoje zdjęcia, są takie klimatyczne i z pazurem :)
OdpowiedzUsuńMam taką ochotę na książki! i to wydanie jest przepiękne. Muszę w końcu poważniej o nich pomyśleć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
onlybooks-jdb.blogspot.com