Martyna Senator zachwyciła mnie kiedyś
swoją krótką, ale wzruszającą opowieścią Zanim zgasną
gwiazdy (recenzja), która na długo
pozostała w moich myślach. Nie miałam więc oporów, żeby sięgnąć
po kolejną powieść autorki. Wiedziałam, że dostanę coś
dobrego. Głośno ostatnio na temat schematów powielanych w
młodzieżówkach — czy Martynie Senator udało się z typowego
motywu zrobić coś więcej?
Sara
jest wycofaną studentką, która przeszła w życiu coś strasznego,
co ukształtowało ją jako innego człowieka. Stroni od ludzi, mało
mówi o sobie i swojej przeszłości – aż do momentu poznania
Michała. Zgadza się na cotygodniowe koncerty w pubie, gdzie gra na
gitarze, jednocześnie wychodząc poza swoją strefę komfortu. A
nawet więcej.
Mamy
tu znany i lubiany, ale też nieco oklepany, motyw „od przyjaźni
do miłości”. Mamy nieśmiałą dziewczynę i zabawnego,
przystojnego i wysportowanego chłopaka. Mamy szaloną przyjaciółkę,
babcię z niezastąpionymi radami, a także wiele drugoplanowych
postaci, którzy powielają coraz to kolejne typowe motywy. Ale!
Chociaż Z popiołów
spełnia niemalże wszystkie punkty, jakie wymaga kategoria
młodzieżówek i jakie znamy z setek innych powieści, jest w tym
coś innego. Martyna Senator zgrabnie porusza się między tymi
schematami, nadając im własne znaczenia.
Nic w Z popiołów nie
jest więc typowo oklepane — autorka tak splata ze sobą każdy z
tych elementów, że tworzy to świetną całość, wychodzącą poza
te wszystkie schematy, jednocześnie na nich bazując.
Mamy
tu więc bohaterów, których nie są się nie polubić. Mamy motywy,
na widok których wywracamy oczami, by następnie pokiwać w zadumie
głową i powiedzieć: ej, to jednak był dobry zabieg. A przede
wszystkim mamy tu połączenie pełnej optymizmu historii z gorzką
opowieścią. Miłość i ból przeplatają się tu, dając całości
idealną równowagę.
A to
wszystko napisane w sposób naprawdę przystępny. Martyna Senator
pokazała, że umie tworzyć naprawdę piękne zdania, nie robiąc z
nich nie wiadomo jak poważnych mądrości, ani nie zniżając ich do
rangi krótkich i pospolitych. Z popiołów
jest więc przyjemna w odbiorze. A mając też porównanie, muszę
przyznać, że ten czas między wydaniem tej pozycji a Zanim
zgasną gwiazdy, Martyna Senator
poświęciła na doskonalenie swojego stylu — widać tu duży
postęp, który mam nadzieję, będzie wzrastał z każdą kolejną
powieścią. Z popiołów
jest opowiedziana z perspektywy Sary, jak i Michała — i był to strzał w dziesiątkę. Jest również wzbogacona o teksty piosenek — utworów, jakie Sara
sama napisała, i które dopełniają nam obraz tej postaci i
bolesnej historii jej przeszłości.
Nie
pozostaje mi nic innego, jak polecić wam Z popiołów.
Książka sprawdzi się idealnie jako odskocznia od nauki między
jednym egzaminem a drugim, a także jako opowieść do śniadania,
przed spaniem czy po prostu, gdy zachce wam się chwili odpoczynku z
czymś dobrym i lekkim w odbiorze. A ja z niecierpliwością czekam
na kolejny tom, tym razem o Kaśce i Adamie.
8/10
Martyna Senator
Czwarta strona, 2017
336 stron
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu 2,5 cm
2 Komentarze
bardzo ciekawa recenzja i piękny autograf :)
OdpowiedzUsuńKinga
Wczoraj przyszła do mnie ta książka i nie mogę się doczekać aż ją przeczytam. Mam nadzieję, że również mi się tak spodoba. Dodatkowo uwielbiam muzykę w książkach, więc już na wejściu "Z popiołów" dostaje plusa :D
OdpowiedzUsuń