Skradzione laleczki skusiły
mnie motywem porwania i przetrzymywania latami. Wysokie oceny i dobre
opinie moją chęć czytania jedynie podsycały, więc ustawiłam
poprzeczkę bardzo wysoko i oczekiwałam thrillera z mocnym wątkiem
psychologicznym. Dostałam jednak coś zupełnie innego.
Jade była przez Benny'ego
przetrzymywana, głodzona, bita, gwałcona... No, cały wachlarz
złych rzeczy, po których człowiek powinien być wrakiem siebie,
mieć jakiś syndrom stresu pourazowego, cokolwiek. Jade natomiast
jest aktualnie panią policjant z wieloma zasługami na koncie, która
tylko myśli na zmianę o Bennym i o tym, by jej chłopak Bo pieprzył
ją mocniej, bo jej tego brakuje. I o tym, że gdy ona uciekła, jej
młodsza siostra została z Bennym, a ona musi ją uratować –
chociaż nie robi nic w tym kierunku, dopóki Benny nie powraca,
zostawiając jej wskazówki.
Mimo dość infantylnego i zbyt
prostego języka, jakim posługują się autorki, początek
Skradzionych laleczek
miał ogromny potencjał. Można było nawet przymknąć oko na Jade,
która jest podręcznikowym przykładem idiotki. Podobał mi się
element flashbacków, oznaczonych kursywą, podobał mi się pomysł
na fabułę – Benny powraca, by odzyskać swoją „niegrzeczną
laleczkę”. Ale w momencie pojawienia się na dobre Dillona,
partnera Jade z pracy, wszystko się zawaliło, zupełnie jakby
autorki nagle zapomniały, że to miał być thriller i że halo,
jest sprawa do rozwiązania, są zaginięcia, morderstwa! W zamian
skupiły się na rozwijaniu gwałtownej namiętności między Jade i
Dillonem, a ten thriller stał się erotykiem. I to wcale nie
najlepszych lotów. Scenom seksu brak polotu, nie mówiąc już
o subtelności czy zwykłej przyzwoitości. Autorki używają w kółko
tych samych wyrażeń, każda scena wygląda identycznie co
poprzednia.
Dawno
też nie widziałam tak złej kreacji bohaterów. Jade jest nijaka.
Dillon jest nijaki, a wiemy o nim tylko tyle, że ma potężne
przyrodzenie. Chłopak Jade, Bo, został potraktowany jako zapychacz,
by chyba podkreślić różnicę między nim, a Dillonem. Jedynie
Benny wydaje się tu ciekawy – ale głównie przez to, że jest
wykreowany na obraz szaleńca i psychopaty. I jakiegoś geniusza
zbrodni.
Skradzione laleczki
jak się okazuje, nie są ani dobrym thrillerem, ani dobrym
erotykiem, ani niczym pomiędzy. Byłam zaciekawiona, co knuje Benny.
Co się dzieje z Macy. Co, do cholery, jest nie tak z Jade, że
zachowuje się jak rozwydrzona księżniczka, zmieniając priorytety
co pięć minut. Zakończenie mnie zaskoczyło i jedynie ta
ciekawość, co stanie się dalej, sprawia, że czekam na drugi tom.
Zabrakło mi jednak rozwinięcia psychiki Jade – w końcu
dziewczyna spędziła cztery długie lata więziona w celi,
maltretowana fizycznie i psychicznie. Powinna więc być postacią
intrygującą, ciekawą. Zabrakło mi w ogóle warstwy
psychologicznej. A postać pani psycholog, która pojawiła się w
kilku scenach, może jedynie świadczyć o tym, jak mało autorki
wiedzą na ten temat.
Nie
polecam. Może i czyta się szybko, może i w jakimś stopniu potrafi
czytelnika zaciekawić, zaszokować, ale jest napisane zbyt prosto,
zbyt infantylnie, a bohaterowie psują wszystko. Skradzione
laleczki to książka z
niewykorzystanym potencjałem, której dużo brakuje do miana
„dobrej”. Początek był obiecujący i przez pół książki moja
ocena była w okolicach 6, później jednak poziom mocno spadł,
głównie przez zrobienie z książki taniego, słabego erotyka.
3/10
Skradzione laleczki | Pretty Stolen Dolls
Ker Dukey & K. Webster
tł. Dorota Lachowicz
Wydawnictwo NieZwykłe, 2018
262 stron
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu 1,9cm
7 Komentarze
O-Boże-NIE. Infantylny styl i mało rozwinięte słownictwo skreślają książkę już na wstępie ale wątki romantyczne wciskane na siłę tam gdzie na prawdę nie muszą się pojawiać są dla mnie zabiegiem kompletnie niezrozumiały. Czy dobra książka MUSI mieć wątek romantyczny? czy inaczej kobiety nie sięgną po tego typu literaturę? Drama.
OdpowiedzUsuńZrozumiałabym, gdyby autorki poszły w stronę syndromu Sztokholmskiego, ale rzucanie jej z ramion jednego do drugiego jest przegięciem, bo zepsuło wszystko. :/
UsuńTematyka książki wydaje się bardzo ciekawa, a tu takie rozczarowanie! Nie lubię bardzo momentu, gdy bohater, który ewidentnie znajduje się w bardzo trudnej sytuacji, nie ma ani grama rysu psychologicznego, który pokazałby człowieka, który zostaje postawiony w okropnym miejscu, czasie i okolicznościach. I jeszcze wszechogarniająca infantylność... nie, podziękuję.
OdpowiedzUsuńBuziaczki i zapraszam do siebie ♥
http://sleepwithbook.blogspot.com/2018/06/seriale-w-sam-raz-na-wakacje.html
Czytałam już kilka negatywnych recenzji i zastanawiam się, co takiego podobało się tym, którzy dali pozytyw tej pozycji...
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
martwi mnie twoja recenzja... mam tę pozycję u siebie niedawno kupiłam w ksiegarni. cóż mam nadzieję, że ja uznam ją chociaż za ciut lepszą niż ty bo nie chce żeby po raz kolejny coś co kupiłam okazało się zmarnowaniem kasy ;/
OdpowiedzUsuńA mnie bardzo ta książka się podobała. Chociaż zgadzam się z nijakimi bohaterami, z irytującą Jade, myślącą o seksie (chociaż gdzieś czytałam, że niektóre ofiary, mają przyjemność ze zbliżeń, tylko jeśli jest brutalnie, ale ile w tym prawdy, to nie wiem). Najlepszą postacią jest Benny i cieszę się, że w kolejnym tomie będzie go więcej. No i że dwójka będzie dużo mroczniejsza.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że chyba ominął mnie szum dotyczący tej książki, ponieważ pierwsze o niej słyszę. Z opisu brzmi intrygująco, ale Twoja recenzja pokazała mi, że nie warto nawet się nad tym tytułem zastanawiać. Bardzo cenię sobie wiarygodność psychologiczną u bohaterów oraz dobry język. Dwa elementy nieobecne w tej historii, jak widać. Nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńŚciskam,
S.