Autor: Rachel Ward
Tytuł:
Numery. Czas uciekać
Oryginalny
tytuł: Numbers
Seria: Numery, tom 1
Seria: Numery, tom 1
Data
wydania: 2009
Przekład: Anna Dorota
Kamińska
Wydawnictwo:
WILGA SA
Liczba
stron: 220
„– A jeżeli komuś zostało mało czasu? Gdyby wiedział, miałby szansę zrobić to, o czym zawsze marzył... […]– Tak, ale to byłoby jak życie w cieli śmierci, nie? Każdego dnia jeden krok bliżej”.
Długo się
zastanawiałam, o czym właściwie opowiadają Numery.
O miłości? Owszem. O przyjaźni? Zdecydowanie. O rodzinie? Również.
O podróżowaniu? Czemu nie. Ale takim tematem, który przewija się
od początku do końca, od pierwszej do ostatniej strony jest... po
prostu śmierć.
„Nie, w porządku, o tym można mówić. Śmierć jest zupełnie normalna, nie wiem, dlaczego wszyscy mają z nią takie problemy. Przecież i tak musimy się z tym pogodzić”.
Piętnastoletnia Jem widzi w oczach innych tajemnicze numerki, później orientuje
się, że to daty śmierci. Nie zmieniają się. Są w jej głowie,
wciąż je pamięta. Straciła mamę – której datę śmierci znała
– a później mieszkała u kilku rodzin. Gdy ją poznajemy, mieszka
u Karen. Jem stroni od ludzi, ale do czasu. Poznaje Pająka, z którym
połączyła ją dziwna i zarazem wspaniała więź. I im bardziej go
poznaje, tym gorzej jest jej żyć ze świadomością, że Pająkowi
zostały dwa tygodnie życia. Gdy oboje są świadkami ataku
terrorystycznego na London Eye, uciekają. Pająk ma jasno określony
cel – uciec do Weston. Właściwie nie mają niczego.
„Czułam się całkiem otępiała. Ledwie zaczęłam mieć wątpliwości co do numerów, ledwie zaświtała nadzieja, że nie są prawdziwe, że to tylko głupia gra w mojej głowie, a już okazało się, że to prawda. Numery były prawdziwe – znałam przyszłość bliskich i obcych, zawsze będę”.
Numery
to debiut Rachel Ward. Pierwszy rozdział powieści był pierwotnie
krótkim opowiadaniem, za które otrzymała lokalną nagrodę na
Festiwalu Frome w Anglii. Książka utrzymana jest w dość
specyficznym stylu – autorka nie stroni od przekleństw w
wypowiedziach bohaterów. Jem ma wyraźny charakter, którego takie a
nie inne słowa są nieodłącznym elementem. Podobnie jest z
Pająkiem – jego „człowieku”, dodawane do większości
wypowiedzi, jest ujmujące. Pierwszoplanowa narracja w czasie
przeszłym i słowa głównej bohaterki skierowane do czytelników na
początku i końcu książki, pozwalają nam przenieść się do
świata Jem. Poznać ją, jej poglądy, jej uczucia. Mamy wrażenie,
że sami nią jesteśmy.
Jest
typową nastolatką i może właśnie dlatego, czytając Numery,
czułam się tak, jakbym to ja brała udział we wszystkich tych
wydarzeniach. Jestem zaledwie dwa lata starsza od Jem. I może
właśnie to sprawia, że ta książka stała mi się bliska. Tak
łatwa do zrozumienia, wczucia się w bohaterkę. Akcja nie jest
naciągana czy specjalnie przedłużana. Wręcz przeciwnie. Wszystko
pędzi, nie ma czasu na głębsze zastanowienie. I chociaż czas
wydarzeń to około dwóch, trzech tygodni, ma się wrażenie, jakby
to wszystko trwało zaledwie trzy, może cztery dni. I to również
jest plusem tej książki.
„Ale to uczucie mnie przygniatało – przekonanie, że mogłam coś zmienić”.
Sam
pomysł nadnaturalnej zdolności Jem jest wisienką na torcie.
Uwielbiam takie elementy – za to kolejny plus ode mnie dla Numerów.
Wątek tej zdolności, daru – bądź też przekleństwa, jak uważa
Jem – jest wspaniale przeplatany z poważniejszymi tematami. Czy
indywidualny, przypisany do osoby numer można zmienić? Czy mając
informację, kiedy ktoś umrze, możemy coś zrobić, aby temu
zapobiec? A może to wiadomość, że wiedzieliśmy i nic nie
zrobiliśmy, jest jeszcze gorsza?
Kolejną
rzeczą, bardzo ujmującą – moim zdaniem – jest szata graficzna.
Biała okładka z dużym napisem, za którym kryje się to, o czym
książka opowiada. Patrząc pod światło, zauważamy małe cyferki.
Tył okładki równie piękny co i przód – a patrząc po światło
znowu widzimy numery, ale tym razem układające się w daty. I
chociaż papier książki należy do tych żółtych, przy każdym
nowym rozdziale jeden z marginesów także opatrzony jest cyframi.
Do
przeczytania Numerów
zbierałam się naprawdę długo. Chciałam ją przeczytać od
ładnych paru lat – właściwie od 2010, kiedy dowiedziałam się,
że taka książka istnieje – a gdy ją w końcu znalazłam, stała
przez miesiąc na półce, a ja wyciągałam po nią dłoń i po
chwili cofałam, aby złapać za coś zupełnie innego. Teraz, gdy
już jestem po lekturze, nie żałuję, a nawet bardzo polecam. :)
Ocena: 8/10
KLUCZNIK: coś białego; debiut || OKŁADKOWELOVE
1 Komentarze
Numery są u mnie na liście do przeczytania. Zainteresowała mnie fabuła, chociaż chyba gdzieś już czytałam opowiadanie na bloggerze, gdzie bohater widział daty śmierci ludzi. Nie mogę doczekać się lektury! :)
OdpowiedzUsuńhttp://antosia-czyta.blogspot.com/