About Me

header ads

Marcowe minirecenzje z Instagrama (i nie tylko)



Gdy wy czytacie ten post, ja zbieram się do wyjścia, bo niebawem idę do kina na Power Rangers. :D W marcu przeczytałam trzynaście pozycji, to jak na ten rok najlepszy wynik. Doszłam też do wniosku, że przed maturą mam jakiegoś czytelniczego speeda, bo jak w 2016 roku nie dałam rady przeczytać 52 wyzwaniowych książek, tak w ciągu trzech miesięcy nowego roku mam za sobą już 31 pozycji. :o Niestety, nie o każdej udało mi się gdzieś (tu na blogu, czy na IG) opowiedzieć, dlatego dziś oprócz mini z IG, mam też kilka innych minirecenzji.

Rogoziński Alek, Jak cię zabić, kochanie?


Jak cię zabić, kochanie? to nic innego jak „komedia” napisana na siłę. Liczyłam na dobrą zabawę, dużo śmiechu i... po prostu, że będzie fajnie to czytać. Ale niestety. Żarty na siłę wciskane w każde możliwe zdanie – już samo to odrzuca. W dodatku żarty głupie, nieśmieszne, jedynie męczące czytelnika i nie zachęcające do dalszego czytaniaBezsensowne porównania, jak choćby analogie do Kardashianek już na wstępie. Nope, nie lubię czegoś takiego. Jakby odjąć książce 70% tego złego i wciskanego na siłę humoru, to może byłaby zabawna. Ale ja książki pisane na siłę (tu bycie fajnym i zabawnym na siłę) omijam szerokim łukiem i więcej po twory pana Alka nie sięgnę, bo wiem, że jedynie będę się męczyć. Bardzo mi się nie podobało. Całe szczęście, że się nie pokusiłam o zakup, a jedynie wypożyczyłam z biblioteki.

[Wyzwania: 22/52/2017,  WyPożyczoneOlimpiada czytelnicza 335 stron, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu 2,4, #czytambopolskie]


Za możliwość przeczytania całego pakietu wielkie podziękowania Monice! 

J.K.Rowling, Baśnie Barda Beedle'a


W książce jest pięć baśni, z czego podobały mi się cztery („Włochate serce czarodzieja” było obrzydliwe). Najbardziej chyba spodobała mi się historia o fontannie. To dobry motyw na jakąś powieść. Ale wracając do Baśni ogółem... Komentarze Albusa Dumbledora po każdym opowiadaniu niesamowicie mnie irytowały, do tego stopnia, że ostatnich dwóch (komentarzy, oczywiście) nie przeczytałam. Mimo że stary Drops opowiadał w nich o aspektach społecznych, jak baśnie ewoluowały i jak zostały przyjęte, znudziły mnie, a postawa samego Albusa „jestem najlepszym czarodziejem ever” możliwe, że jest jedynie moją nadinterpretacją, ale również działała mi na nerwy.

Książka jest pięknie wydana. Twarda oprawa, piękna okładka i ilustracje w środku. Jedyne, czego można się przyczepić, to zbyt duża czcionka.

Koniec końców Baśnie Barda Beedle'a są świetnym uzupełnieniem serii. Każdy potteromaniak koniecznie musi je przeczytać. To najlepsza z pakietu trzech książek.

[Wyzwania: 27/52/2017, WyPożyczoneOlimpiada czytelnicza 140 stronPrzeczytam tyle, ile mam wzrostu 1,4]

J.K.Rowling, Quidditch przez wieki

Od razu powiem, że spodziewałam się czegoś zupełnie (zupełnie!) innego. Początek zapowiadał się obiecująco, ale całość poszła w złym kierunku. Książeczka opowiada o ewolucji gry w Quidditcha na przestrzeni wieków. Jak to się stało, że gra aktualnie wygląda tak, oraz czym pierwotnie był złoty znicz. I chociaż historia sama w sobie jest ciekawa, opowiedziana jest nad wyraz drętwo i nudnawo. O drużynach też właściwie nic nie wiadomo, bo dostajemy same nazwy, daty powstania i kilka nazwisk... O ile Baśnie Beedle'a były wartościowe i wnosiły wiele do świata HP, o tyle bez Quidditcha można się obejść. Podobały mi się jedynie ilustracje i początek (jak choćby to, jak ewoluowała miotła i czemu to na niej latają czarodzieje), później jest jednak nudno i bez emocji. Szkoda. :(

[Wyzwania: 28/52/2017, WyPożyczoneOlimpiada czytelnicza 140str.Przeczytam tyle, ile mam wzrostu 1,4]

J.K.Rowling, Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć

Tutaj byłam przygotowana na głównie charakterystykę zwierzątek – i właśnie to dostałam. Zaraz po pięknym i ciekawym wstępie, który mówił, czym są fantastyczne zwierzęta, opowiadał o historii ich klasyfikacji i w ogóle był fajny. Brakowało mi kilku gatunków, które przewijały się przez serię Pottera, ale może to wynikać z faktu, że Newt Skamander to nie czasy Pottera. Ogólnie podsumowuję tę książeczkę pozytywnie. Tak samo jak pozostałe dwie, jest ślicznie wydana i chociaż nie tak bardzo jak Baśnie, to jednak nieco urozmaica znany nam kanon.


Gabaldon Diana, Obca


Bardzo duży i potężny grubasek. Takie historie nie są dla mnie – zwykle szybko się nudzę w XVIII-wiecznym świecie, ale tu było inaczej. Już od początku zainteresowała mnie historia Clarie, osadzona w Szkocji po II wojnie światowej, która za sprawą mini-Stonehenge przenosi się dwieście lat wstecz. To powieść typowo obyczajowa i przygodowa – czyli to, czego nie cierpię. A jednak wciągnęłam się, chociaż niestety tylko do pewnego momentu. Dopadł mnie syndrom zbyt grubej książki – czyli gdzieś po drodze zrobiło się zbyt rozwlekle, by podtrzymywać moją chęć czytania. Mimo to Obca jest pozycją wspaniałą, zdecydowanie wartą przeczytania. Jest napisana ładnym językiem, czyta się to z przyjemnością, dzięki czemu bawiłam się świetnie. Jest to również niesamowity (czytaj: przeogromny) romans – Jamie i Claire, jak już są razem, uprawiają tyle seksu, że już chyba rozumiem, na czym polega ta „grubość” Obcej. ;)

[Wyzwania: 21/52/2017, WyPożyczoneOlimpiada czytelnicza 710 stronPrzeczytam tyle, ile mam wzrostu 5,7]

Thomas Morgenstern, Moja walka o każdy metr

Za możliwość przeczytania wielkie podziękowania dla Asi!

Niesamowita historia niesamowitego człowieka. Skoki narciarskie to sport mojego dzieciństwa – gdy byłam mała, oglądałam je z tatą i do dziś oglądam, gdy mam czas. Morgenstern to nazwisko, jakie kojarzyłam od zawsze, więc byłam zafascynowana historią, jaką Thomas opowiedział w swojej książce. Pisze on o skokach w niesamowity sposób, niemal czułam jego pasję i miłość do tego sportu. Swoją historią wywołał we mnie mnóstwo emocji. Pokazuje plusy i minusy skakania, opisuje konsekwencje. Opowiada o swojej rywalizacji z Gregorem.
Najbardziej jednak trafiło w moje serce to, że to autobiografia. Że Morgenstern nie zlecił napisania tego komuś, tylko sam włożył w tą książkę cząstkę siebie. Każde zdanie jest nim przesiąknięte, co sprawiło, że pokochałam tego człowieka jeszcze bardziej. W dodatku wydanie jest świetne – opatrzone licznymi fotografiami. Koniecznie przeczytajcie!

[Wyzwania: 31/52/2017, WyPożyczoneOlimpiada czytelnicza 240 stronPrzeczytam tyle, ile mam wzrostu zapomniałam zmierzyć]

Sanderson Brandon, Dusza cesarza

Ta książeczka, licząca zaledwie sto stron, bardzo do mnie trafiła. Shai jest Fałszerzem i została złapana podczas akcji. Jednocześnie miał miejsce zamach na cesarza, przez co jego mózg nie funkcjonuje, a Shai dostaje zadanie – w ciągu stu dni ma napisać duszę cesarza na nowo. Dziewczyna jednocześnie planuje ucieczkę, ale czytając dzienniki cesarza poznaje go coraz lepiej. Brandon Sanderson stworzył niesamowitą powieść, osadzoną w świetnym świecie. To moja pierwsza książka tego autora i niestety trafiłam na część serii i to chyba nie w odpowiednim porządku, ale Sanderson zna swój świat tak dobrze i potrafi go opisać, że nie widziałam żadnych dziur i luk. Opowiedziana w sposób jednocześnie prosty, jak i niemalże mistrzowski i poetycki. Piękna historia z jeszcze piękniejszym przesłaniem. Zdecydowanie muszę przeczytać inne książki autora.

[Wyzwania: 20/52/2017, WyPożyczoneOlimpiada czytelnicza 106 stronPrzeczytam tyle, ile mam wzrostu 1,5]



Czytaliście te książki? Zgodzicie się z moim zdaniem, czy wręcz przeciwnie? ;)


Prześlij komentarz

2 Komentarze

  1. Jestem na blogu od niedawna, więc to moje pierwsze zetknięcie z takim postem. Bardzo fajny pomysł na mini recenzje :)
    Pozdrawiam!

    czytamogladampisze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń