About Me

header ads

"Morze Spokoju" Katja Millay



Autor: Katja Millay
Tytuł: Morze Spokoju
Oryginalny tytuł: Sea of Tranguility
Data wydania: 2014
Przekład: Zuzanna Byczek
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 456






TA KSIĄŻKA ZŁAMIE CI SERCE I SKLEI JE NA NOWO”
dlatego wybaczcie, jeśli recenzja jest nieco chaotyczna


Są książki, które po przeczytaniu odkłada się na półkę i potem już się ich nie pamięta. Ale są i takie, które zapadną w pamięć na długo – i właśnie do nich zalicza się Morze Spokoju. Właściwie nie bardzo wiem, w jaki sposób napisać recenzję, aby nie zdradzić zbyt dużo – więc jeśli boisz się spoilerów, nie czytaj dalej, ale wiedz, że książkę przeczytać warto.

Czasami łatwiej udawać, że wszystko jest w porządku niż zmierzyć się z faktem, że nic nie jest takie, jakie powinno, ale nic nie możesz z tym zrobić”.

Słyszałam o niej same dobre opinie, ale zanim się zabrałam za lekturę, stała troszkę na półce, a ja czytałam inne. Morze Spokoju opowiada o Nastyi i Joshu. Jedno wydarzenie z przeszłości sprawiło, że Nastya umarła. Nie fizycznie, a psychicznie. Jeden dzień sprawił, że Josh stracił prawie całą swoją rodzinę. Na początku książki odchodzi jego dziadek – ostatnia osoba z rodziny. Josh jest sam, a jego pasją, odskocznią, miłością... właściwie wszystkim, jest stolarka. Wykonuje piękne meble, a w garażu czuje się najlepiej. Nastya wprowadziła się do cioci, codziennie wieczorem zapisuje trzy i pół strony w zeszycie, biega i próbuje dalej żyć. I przede wszystkim: oboje się nienawidzą.

Czasami zapominam, jak się oddycha”.

Bohaterowie Morza Spokoju są realni, zupełnie jakby weszli na strony książki z prawdziwego życia. Może nie wiemy, jakie są ich ulubione kolory, ale wiemy, że Nastya szaleje na punkcie pieczenia, a Josh na punkcie robienia mebli. Z każdą następną stroną obserwujemy coraz więcej. Zachowanie człowieka potrafi powiedzieć o nim znacznie więcej, niż on sam mówi. A Katja Millay nie skupia się jedynie na dwójce głównych bohaterów. Pojawia się postać Drew – najlepszego przyjaciela Josha. Jego historia, mimo iż jest tylko tłem, jest prawdziwa do bólu i nie jeden czytelnik wyciągnie z niej wnioski.

Nienawidzę swojej lewej ręki. Nienawidzę na nią patrzeć. Nienawidzę, kiedy drży i zacina się, i przypomina o utraconej tożsamości. Ale i tak na nią patrzę, ponieważ przypomina mi również o tym, że znajdę chłopaka, który wszystko mi odebrał. Zamierzam zabić swojego mordercę. I zamierzam zrobić to lewą ręką”.

O ile historia przeszłości Josha rozwiązuje się już na początku, o tyle historia tego, co zdarzyło się w życiu Nastyi ciągnie się przez całość, a czytelnik może jedynie zastanawiać się, domyślać. Autorka zdradza zaledwie malutkie kawałeczki. Które później tworzą jedną, wielką całość – zupełnie jak puzzle. A Josh próbuje te puzzle ułożyć. Historia dopracowana w najmniejszym szczególe. Piękna, cudowna, wzruszająca... A słowa z okładki – „Ta książka złamie ci serce i sklei je na nowo” – są jak najbardziej prawdziwe. Ostatnich kilkadziesiąt stron płakałam (nie tak bardzo, jak przy Prawie jak gwiazda rocka, ale jednak). Powiedziałabym, że książka opowiada o miłości – ale jednak nie do końca, o nadziei – ale jednak nie do końca. Opowiada o zaufaniu, wierze, drugiej szansie i wybaczeniu – właśnie o tym jest.

Jeszcze nie zacząłem liczyć. Nie wiem, czy tylko ja tak mam, czy wszyscy: za każdym razem, kiedy ktoś umiera, odliczam, ile czasu minęło. Najpierw minuty, potem godziny. Potem dni, tygodnie i miesiące. I pewnego razu uświadamiasz sobie, że już nie liczysz i nawet nie wiesz, kiedy przestałeś. W tym momencie ta osoba odchodzi naprawdę”.

Miejscami zabawna, miejscami poważna, miejscami wzruszająca. Śmiałam się, a w następnej chwili miałam łzy w oczach. Ale jak wspominałam wyżej, największym atutem tej historii są bohaterowie. Zdecydowanie warta polecenia. 


Ocena: 10/10


KLUCZNIK: Okładkowe niebo || OKŁADKOWELOVE

Prześlij komentarz

4 Komentarze

  1. Przeczytałam recenzję pobieżnie, bo napisałaś, że zawiera spoilery. Tak czy siak bardzo mnie zaintrygowałaś, chociaż okładka wzroku nie przykuwa i bez Twojej recenzji bym chyba na książkę dłużej nie spojrzała ;) Ostatnio mam dość trochę własnie książek, które czytam i są dobre, ale kiedy odkładam je na półkę to o nich zapominam. Ten tytuł sobie zapisuję i bardzo chętnie przeczytam.

    Pozdrawiam, Insane z http://przy-goracej-herbacie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Już od jakiegoś czasu mam ochotę na tą książkę. Mam nadzieję, że uda mi się niedługo z nią zapoznać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko jedyna kocham te książkę całym sercem! :D
    Jest cudowna i niesamowita i po prostu warto ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O książce tej już czytałem i jest na mojej czytelniczej liście marzeń :) A teraz jeszcze ta zachęcająca i przydatna recenzja... chciałoby się już mieć tę książkę u siebie i się w niej zagłębić. Trzeba się wybrać do biblioteki, może akurat na nią natrafię :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń