Jak sami dobrze wiecie, są książki,
na których kupno decydujemy się ze względu na piękną okładkę,
od której nie można oderwać wzroku. Właśnie to było decydującym
czynnikiem, czemu kupiłam Zakazane życzenie.
Był czas, gdy tę książkę czytał każdy, bo jednego dnia przez
Instagram przewijały się jej dziesiątki zdjęć. Czy to
rzeczywiście taka dobra pozycja, jak wszyscy mówili?
Jeśli
mam być szczera, zupełnie nie pamiętam tej baśniowej wersji
Alladyna. Mam gdzieś
w głowie wspomnienia ilustrowanej książki, gdzie śniady chłopak
z turbanem na głowie wchodzi do czegoś, co wyglądało jak wiejska
piwnica (wiecie, takie drzwi do tunelu wchodzącego w głąb ziemi),
a w środku znajduje skarby a na ich szczycie lampę. I tyle. Gdzieś
mi jeszcze majaczy Jasmine, ale wcale nie mam pewności, czy to aby
na pewno z tej samej bajki. Tak więc czytałam Zakazane
życzenie zupełnie bez zaplecza
z oryginału. Jako zupełnie osobną historię, nie żaden reteling.
O
fabule powiem jedynie, że Alladyn kradnie Darianowi pierścień,
który prowadzi go do ruin Neruby, gdzie
chłopak znajduje lampę, a w niej Zahrę (naszą panią dżin).
Między nimi powoli rodzi się uczucie, ale wszystko komplikuje fakt,
że Zahra w zamian za otrzymanie wolności musi odnaleźć
uwięzionego dżina.
Byłam
tej historii niezwykle
ciekawa. Ale gdzie przyszło co do czego i zamówienie z Zakazanym
życzeniem do mnie dotarło,
miałam ochotę jedynie patrzeć na okładkę, a chęci czytania były
gdzieś daleko na wakacjach. Więc odleżała swoje na półce, zanim
się za nią zabrałam. Po dwóch rozdziałach jednak na półkę
wróciła i znów, odleżała swoje, zanim zabrałam się za nią na
poważnie – musiałam, bo jednocześnie była lekturą Dyskusyjnego
Klubu Książki na czerwiec. Więc zmusiłam się do czytania. Szło
mi opornie, mimo że klimat świata odczuwałam, a i bohaterów
polubiłam. Aż do pewnego momentu. Momentu, gdy Zahra odnalazła
pewną buteleczkę (powiedzmy, że mogę to tak ująć). I wtedy
dopiero na dobre wczytałam się w historię.
Akcja
przyspieszyła, emocje wzrosły, ciekawość również. W końcu
wciągnęłam się w fabułę, chciałam
czytać dalej. I żałuję, że stało się to tak późno. Alladyn z
początku wydawał się głupiutki, zachowywał się jak małolat,
ale jednocześnie był w nim pewien urok, który wraz z kolejnymi
stronami rósł. Nawet się nie zorientowałam, kiedy polubiłam go
tak bardzo. Trochę inaczej było z Zahrą. Jak na dżina, który
żyje od kilkuset lat, była zadziwiająco podobna mentalnie do
Alladyna, chociaż wielokrotnie pokazywała mu, że jest od niego
mądrzejsza. Dopiero gdy odkryjemy historię jej przeszłości,
możemy wyciągnąć pewien wniosek. Ale bez spojlerów. Chociaż
Zahra często mnie irytowała, to jednak odczuwałam do niej sympatię
– nie tak dużą jak do Alladyna, ale jednak.
Jednak
najbardziej w tym wszystkim podobały mi się dwie rzeczy. Pierwszą
był dodatek do narracji – a mianowicie to, że Zahra zwracała się
co jakiś czas do królowej Roszany, zupełnie jakby opowiadała jej
całą tę historię. Zwrot Habibo
przewijający się przez całą książkę jest wyjaśniony na sam
koniec – i to również ma w sobie pewien urok. Drugą rzeczą jest
rozwijająca się relacja Alladyna i Zahry. Jest delikatnie, ale też
miejscami intensywnie. Na przestrzeni wielu tygodni, co dodaje
całości realizmu – nie ma tu miejsca na miłość od pierwszego
wejrzenia, jest relacja, która kiełkuje, która się rozwija. I za
to ogromny plus.
Chociaż
akcja z początku leci swoim tempem, czasem strasznie mnie
denerwowały przeskoki o np. dwa tygodnie, by potem polecieć z akcją
tak szybką, że ten kontrast między nimi robił się zbyt mocny.
Nie mniej, samo zakończenie i rozwiązanie głównego wątku było
zaskakujące. Nie spodziewałabym się czegoś podobnego. Motyw z
czasem był strzałem w dziesiątkę, czymś niespodziewanym i czymś,
co sprawia, że Zakazane życzenie
dostaje wyższą notę.
Ale
jest też bardzo duży minus, mianowicie kreacja świata
przedstawionego. A raczej jego brak. Cała książka (za wyjątkiem
początku, jednej sytuacji w środku i akcji na Tissie pod koniec)
rozgrywa się w pałacu. W kółko pałac, pałac i pałac. Aktorka
stworzyła dobry grunt pod coś naprawdę niesamowitego – o czym
świadczy choćby szczegółowa mapa, na której jest tyle państw
czy miast, o których w książce nie było ani słowa, albo było
jedno zdanie. Dlaczego ktoś zadaje sobie tyle trudu, by stworzyć
mapę i podwaliny pod świetny świat, by tego nie wykorzystać?
Jak
bardzo lubię wydawnictwo SQN i wydawane przez nich książki, tak
wręcz nie cierpię, jak znajduję u nich błędy – a tu znów ich
kilka było. Korekta co prawda nie leży tak, jak w przypadku serii
Czas Żniw, bo tu jest nieporównywalnie lepsza, ale choć jeden mały
błąd jest dopuszczalny, to jednak więcej nie świadczy o korekcie
dobrze. Kurczę, jeśli ktoś z SQN przypadkiem to czyta, to proszę,
zróbcie coś z tym, bo na takich niedopatrzeniach książki dużo
tracą. :( Ale wielkie gratulacje dla grafika, bo okładka to kawał
dobrej roboty i jakbym miała wystawić osobną ocenę dla samej
okładki, to dałabym wręcz 11/10. :D
Podsumowując,
Zakazane życzenie to
ciekawa (pomijając
nudnawy początek),
przyjemna książka idealna na letnie wieczory. Idealna dla tych,
którzy nie wymagają od tego typu książek zbyt wiele, a wręcz
umieją się przy nich dobrze bawić. Idealna na rozluźnienie, do
miłego spędzenia czasu. Miejscami zabawna, miejscami mądra.
Dostarczy rozrywki na kilka godzin (albo dni, jeśli ktoś też się
zatrzyma po kilkunastu pierwszych stronach). Trochę
mnie rozczarowała, ale też miejscami pozytywnie zaskoczyła.
Wybitna nie jest, ale... To
kawał dobrej książki, jeśli tylko przymknie się oko na pewne
niedociągnięcia. Czy
polecam? Mimo wszystko tak.
7/10
Zakazane życzenie | The Forbidden Wish
Jessica Khoury
tł. Maciej Pawlak
wyd. SQN
380 stron
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu 2,8
Olimpiada czytelnicza
9 Komentarze
Okazało się, że to pierwszy tom serii (nie wiem, czy trylogii), więc mapka może się jeszcze przyda? ;)
OdpowiedzUsuńHistoria jest zakończona, więc jeśli rzeczywiście będzie ciąg dalszy, to dla mnie to bez sensu. No, chyba że opowiadać będzie historię kogoś innego w tym universum, to wtedy jak najbardziej, ale jeśli Zahry i Alladyna, to ja podziękuję.;)
UsuńZ tego co się orientuje to faktycznie seria i pod koniec dało się to wyczuć, tzn. jest wspomniany Sindbad :D
UsuńCzytałam książkę niedawno i jako młodzieżówka niby się sprawdza, ale właśnie ta narracja pierwszoosobowa i naiwność Zahry sprawiła, że całość wypada bardzo płytko.
Czytałam i urzekła mnie. Myślę, że Khoury to nadzieja literatury YA, gdyż jest ona jedną z jedynych autorek, które w tym roku przypadły mi do gustu - jej książka wzbudziła we mnie wszystkie możliwe emocje i pozostawiła po sobie wiele przyjemnych wrażeń.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Patty z bloga pattbooks.blogspot.com
Pamiętam, że w okolicach premiery bardzo chciałam przeczytać tę książkę, strasznie mnie intrygowała. Był taki BUM na książki inspirowane "Opowieściami tysiąca i jednej nocy" i... dałam się mu porwać. Niestety wydawnictwo nie posiadało już egzemplarzy recenzenckich, a ja nie miałam środków, by przeznaczyć je na książkę tego gatunku; niekończąca się lista, ważniejsze pozycje - te sprawy. Nadal mnie do niej ciągnie, jednak mniej. Mam jednak mimo wszystko nadzieję, że kiedy nasze drogi jednak się przetną, będzie to przyjemna lektura, jaką obiecujesz!
OdpowiedzUsuńDziewczyna z książkami
Tak, było tak! A to w ogóle ciekawe, że zaraz po tym, jak lekko przygasł szał na książki inspirowane baśniami europejskimi. ;) Tematyka bardzo fajna, ale mam wrażenie, że pasuje tylko do młodzieżówki, bo do doroślejszych bohaterów jakoś by mi to nie grało.
UsuńJest lekko, jest przyjemnie - jedyne co, to nie należy się nastawiać na coś genialnego, bo wtedy można się rozczarować. ;)
Bardzo pociąga mnie nietypowość tej książki, fakt, jak bardzo różni sie od tego, co wydawane jest na co dzień :)
OdpowiedzUsuńTeż denerwowały mnie te przeskoki! I zgadzam się – zwracanie się Zahry do Roszany było najmocniejszym elementem tej powieści. Autorka pisała je w tak baśniowy sposób, że nie mogłam się oderwać! :)
OdpowiedzUsuń"Zakazane życzenie" to iście magiczna historia <3 Uwielbiam ją!:)
OdpowiedzUsuńgoszaczyta.blogspot.com