About Me

header ads

Wielki Skrót, czyli podsumowanie pierwszego kwartału 2018


Podsumowanie kwartału to jedyne podsumowania, jakie mi wychodzą, bo o nich nie zapominam. ;) No, te całoroczne też. Tak więc przychodzę do was z kolejnym podsumowankiem. Dokładnie rok temu pochwaliłam się wynikiem 32 przeczytanych książek, po czym moje miesięczne wyniki z tych 10 spadły na 2 do 5. Więc może to i dobrze, że ten rok zaczęłam słabiej, jest szansa, że potem się rozkręcę. :D 


O przeczytanych książkach 

Przez te trzy miesiące udało mi się przeczytać 13 pozycji. I jeśli wziąć pod uwagę fakt, że aż 7 w marcu, to jestem z siebie naprawdę dumna. Konkrety w liczbach przedstawiają się następująco: 
styczeń — 4 książki
luty — 2 książki
marzec — 7 książek 
Lutowy wynik mnie nie martwi, pod koniec stycznia zaczęłam sesję, w lutym kończyłam, a po sesji odpoczywałam, nadrabiając raczej w świecie serialowym. 

O obejrzanych serialach (i filmach) 

Ekranowy aspekt mojego życia stale rośnie, co niezmiernie mnie cieszy. Udało mi się w tym roku obejrzeć już kilka całych sezonów, w tym Daredevila, La casa de papel (część 1), Collateral czy The Good Place. Zaczęłam też mnóstwo innych, dlatego ciężko jest ustalić jedną konkretną liczbę. Pojawiła się jedna odsłona Serialowego mini przeglądu (klik), a w przygotowaniu już jest kolejna. 

Obejrzałam za to w całości trzy filmy. W styczniu Gotowi na wszystko. Exterminator, które jest genialne, ale polskie komedie to moje guilty pleasure, o czym w bliskiej przyszłości powinien pojawić się osobny post. W lutym wybrałam się do kina na Więźnia labiryntu: lek na śmierć, bez znajomości poprzednich części — pewnie dlatego podobało mi się bardziej niż tym, którzy widzieli poprzednie części. ;) W marcu trafiłam w telewizji na pierwszy film Igrzysk śmierci, a że mój brat nie oglądał tego wcześniej, zrobiłam z nim rewatch. A to przypomniało mi też, że w lutym oglądałam z nim Pixele po raz drugi. No, to 4 filmy jednak. 


Dwie najlepsze książki tego kwartału 

Miały być po jednej z każdej kategorii (najlepsza i najgorsza), ale najlepsze mam dwie i nie potrafię wybrać. Więc będą po dwie. A co. ;)
Zarówno Rdza jak i Wyspa to pozycje, jakie zrobiły na mnie wielkie wrażenie i długo nie pozwalały o sobie zapomnieć. Właściwie nadal nie pozwalają. To powieści, do których czuję, że będę chciała wrócić jeszcze w tym roku, jeśli czas i stale rosnący stos hańby mi na to pozwolą. 
Recenzja Rdzy ☛ klik
Recenzja Wyspy ☛ klik

    


Dwie najgorsze książki tego kwartału

Zdecydowanie najgorzej z tych 13 pozycji wypada Masłowska. Z całego zbioru felietonów podobały mi się może dwa, głównie dlatego, że zainteresowała mnie ich tematyka. Zupełnie nie podszedł mi styl pisania, czytanie tego mnie irytowało. Recenzji tego nie będzie, bo na samą myśl o tej książce odechciewa mi się wszystkiego. 
Jako że musiałam wybrać jeszcze jedną pozycję, trafia tu również Dziewczyna mojego brata, bo zwyczajnie autorka zmarnowała potencjał tej historii, od połowy nagle psując wszystko, co do tej pory jej się udało. Na dniach pojawi się post z 5 minirecenzjami, tam więcej piszę o tym romansie.

    


Wszystko, co przeczytałam i obejrzałam w tym kwartale

Pozwólcie, że pójdę na łatwiznę i po prostu pokażę wam strony z mojego książkowego notesu. :D

Moje cztery styczniowe pozycje to: 

Pudełko z guzikami Gwendy, które okazało się świetną opowiastką z przesłaniem, przy której świetnie się bawiłam. Bo była mądra, zabawna, ale też z przestrogą. I świetnie napisana. 
Recenzja Pudełka ☛ klik (8/10)

W domu Harlana Cobena to niesamowicie długo wyczekiwana przeze mnie powieść. Kiedy tych kilka lat temu Coben powiedział, że kończy serię z Myronem, byłam pewna, że kiedyś jeszcze się doczekam tomu z Myronem i Winem — i miałam rację. Dlatego wydanie Home tak mnie ucieszyło. 
Recenzja W domu ☛ klik

Dziewczyna mojego brata okazała się rozczarowaniem. Z dobrze zapowiadającego się romansu, zrobiło się to, co zawsze. Czyli jedna wielka kupa lukru i nagle głupiejący bohaterowie. 

Kolejną pozycją jest Z popiołów. Znałam już autorkę z innej jej książki, więc byłam spokojna o lekturę — i prawidłowo, bo dostałam świetną młodzieżówkę, w której schematy są łamane. 
Recenzja Z popiołów ☛ klik




Luty wpada najsłabiej, ale za to pozycje w nim przeczytane zdecydowanie nie. 

Rdza okazała się jedną z najlepszych książek, jakie w życiu czytałam. Historia małego Szymka, a także smutna, melancholijna opowieść o Tośce i wojnie, właściwie podbiły moje serce. W dodatku ta cała historia o życiu, o wsi, o rodzinie, o wojnie i o wielu innych rzeczach, wszystko to zostało napisane w taki piękny, plastyczny sposób. Prosto, dobitnie, bez zbędnych ozdobników. Jednocześnie bardzo emocjonalnie. Styl Małeckiego absolutnie mnie zachwycił. Nie mogę się doczekać lektury innych książek autora. 
Recenzja Rdzy ☛ klik

Ze Żniwiarzem mam problem. Jednocześnie bardzo mnie ta pozycja zaskoczyła — okazała się przyjemną młodzieżówką, którą czytało się szybko i przyjemnie. Z drugiej bardzo wiele mam jej do zarzucenia, głównie za sprawą głupiej bohaterki. I nie do końca wykorzystanego potencjału świata przedstawionego. I co do przewidywalności. Pełna recenzja kiedyś się pojawi, mam nadzieję, że jeszcze w tym miesiącu. W każdym razie spędziłam ze Żniwiarzem kilka świetnych godzin, nawet jeśli ciągle wywracałam oczami. ;) 





Marzec natomiast ma się najlepiej! 


Zaczęłam od Jej wysokość P., która była dla mnie niesamowitą przygodą. Główna bohaterka okazała się niesamowicie silną, kreatywną i zabawną postacią, zupełnie wyjątkową na tle większości bohaterek młodzieżówek. Autorka zachwyciła mnie jej postacią. I zaskoczyła pod wieloma względami. Aż do momentu przeczytania Jej wysokości P. byłam pewna, że już żadna młodzieżówka mnie tak nie zaskoczy jak ta. 
Recenzja Jej wysokość P. ☛ klik

Na kolejny zbiór reportaży Justyny Kopińskiej czekałam z niecierpliwością. I pewnie dlatego Z nienawiści do kobiet tak mnie rozczarowało. Nie dość, że fizycznie książka to trochę pomyłka, bo czcionka jak w książeczce dla dzieci, do tego duża interlinia i marginesy... Najgorsze jednak, że ze wszystkich reportaży porwały mnie zaledwie dwa i wywiad z autorką na końcu. Jako całość, książka wypada bardzo słabo. Spodziewałam się też bardziej ujednoliconego materiału pod względem tematyki. Tytuł sugeruje teksy o kobietach, dlatego nastawiłam się na coś zupełnie odmiennego, niż dostałam. Wciąż jednak tekst pani Justyny są mocne, robią wrażenie i pokazują niesprawiedliwość. Ale jednak jak będę chciała poczytać znów reportaż, sięgnę po jej poprzednią pozycję (Polska odwraca oczy). 

Kolejną pozycją jest Wyspa, czyli powieść niesamowicie przeze mnie wychwalona. Podobało mi się w niej wszystko, a zwłaszcza ukazanie mechanizmów społecznych. To, jak zachowują się ludzie w danych sytuacjach. Coś genialnego. 
Recenzja Wyspy ☛ klik

Domniemanie niewinności to trylogia, na którą czekałam odkąd przeczytałam Turbulencję autorki. Whitney G. bardzo mnie wtedy zaskoczyła, bo pokazała mi, że wśród tego wylewu romanso-erotyków, można znaleźć prawdziwe perełki. Dlatego bardzo się ucieszyłam na wieść o wydaniu u nas Oskarżyciela i Niewinnej. Trochę rozczarowała mnie grubość tych książeczek, bo każda ma zaledwie 120 stron, a akcja na ich łamach pędzi jak szalona. Historia trochę na tym traci, bo czytelnik nie ma możliwości bliżej i głębiej poznać bohaterów. Nie mogę się doczekać trzeciego tomu, który pojawi się w czerwcu. A recenzję całości planuję napisać na dniach, więc wyczekujcie. Bo mimo tej niefajnej długości, która pewne rzeczy ogranicza, bardzo polecam. 

Intryga to kolejny romans, który mnie zaskoczył. Spodziewałam się typowego erotyku, bez większego polotu. Dostałam zawiłą i złożoną historię o trudnej relacji dwóch osób. Tym bardziej, że autorka naprawdę potrafi dobrze pisać. Dostałam więc świetnie napisaną powieść, gdzie chociaż miłość grała główną rolę, to jednak zupełnie inaczej, niż w większości książek tego typu. I recenzja również pojawi się wkrótce. 

Ostatnią pozycją marcową jest... o zgrozo, Jak przejąć kontrolę nad światem, nie wychodząc z domu Masłowskiej, czyli najgorsza dotąd przeczytana pozycja. Dawno tak mnie nic nie irytowało, jak styl Masłowskiej. Tym bardziej, że po spotkaniu autorskim z nią, gdzie okazało się, że nie bardzo umie się wysłowić, czytając zawiłe i mało zrozumiałe zdania, wręcz słyszałam w głowie jej głos. I to nie było fajne doświadczenie. Tym bardziej, że większość tekstów była na tematy, które zupełnie mnie nie interesują. W dodatku do niczego nie prowadziły. Taka bezsensowna gadka bez polotu to nie moje klimaty. I więcej po twórczość autorki nie sięgnę. 


Bookstagram

No i na zakończenie, łapcie moje trzy ulubione zdjęcia z mojego bookstagrama. ;)







Prześlij komentarz

2 Komentarze

  1. Gratuluję wyniku :) Jeśli chodzi o filmy, to nie oglądałam żadnego. Wstyd się przyznać, ale "Igrzysk śmierci" także nie widziałam :( Na swoją obronę napiszę, że mam w planach nadrobienie tej trylogii :) "Dziewczyna mojego brata" też mnie zawiodła. Taka mdła historia pisana jakby na szybko. Tak jak napisałaś, miała potencjał, ale nie wykorzystany.
    Udanego i zaczytanego kwietnia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie również Rdza bardzo przypadła do gustu, cudowna opowieść.

    OdpowiedzUsuń